W tym roku słynny Rajd Po Zdrowie, który organizuje Fundacja Carita, ma wspaniałych Ambasadorów. W tym gronie są m.in. Claudia Carlos, Karolina Nowakowska, Jakub Błaszczykowski, Jarosław Bieniuk, Adam Kornacki, jak również Pan, który zgodził się być Ambasadorem jako pierwszy. Co Pana do tego skłoniło?
Podczas jednego ze spotkań z pacjentami, w którym brałem udział, poprosił mnie o to Łukasz Rokicki, szef Carity. Zgodziłem się od razu, ponieważ uważam, że osoby mające popularność, powinny ją wykorzystywać również w celu szerzenia zdrowego stylu życia, zwracania uwagi na problemy zdrowotne, ale też oswajania społeczeństwa z tym, że takie choroby występują, co wcale nie oznacza wyroku śmierci. Ze względu na cywilizację jesteśmy narażeni na różne choroby i musimy nauczyć się z nimi żyć, nie traktować jak wyrok, który zamyka nam szansę na dalsze życie. Wręcz przeciwnie. Dlatego warto pokazywać, że mimo różnych dolegliwości można spełniać marzenia, działać, realizować się, patrzeć na świat z optymizmem. Gdy jesteśmy w pozytywnym nastroju, często stany chorobowe mają inny przebieg.
Czy już wcześniej słyszał Pan o takiej chorobie jak szpiczak?
Tak, ale nie miałem wśród swoich bliskich nikogo, kto miał tę chorobę.
Gdy usłyszał Pan o Rajdzie po Zdrowie, sam pomysł – żeby osoby, które zmagają się z chorobą nowotworową jechały w rowerowym rajdzie, by pokazać, że można normalnie żyć – uznał Pan za coś zupełnie oczywistego?
Bardzo pozytywnie zareagowałem na tę informację. Oczywiście, nie zawsze można mocno eksploatować organizm, jednak – wbrew temu, co zwykle myślimy o chorobie, co mamy zakodowane w kulturze i naszym podejściu do choroby – warto pokazywać światu, bliskim, ale też sobie, że możemy wsiąść na rower, cieszyć się życiem, pokonywać trudności. Oczywiście, zwracając uwagę na ograniczenia i robiąc to, co jest możliwe. Myślę, że dla psychiki bardzo ważne jest to, by przełamać się, zrobić coś wbrew powszechnej opinii. Choroba często doprowadza do depresji, załamania, braku chęci do walki o życie. Warto zrobić coś wbrew takiemu myśleniu.
Dla osób ze szpiczakiem niezwykle ważne jest też, że widzą wsparcie nie tylko bliskich i lekarzy, ale także osób znanych i lubianych, niekoniecznie związanych z medycyną, takich jak Pan?
Mam nadzieję, że faktycznie tak jest. Wierzę, że wzięcie udziału przeze mnie w takim rajdzie komuś sprawi radość, przyprawi o pewną dozę optymizmu. Być może dzięki temu inaczej spojrzy na siebie. Nawet jeśli będzie to tylko kilka godzin pozytywnego myślenia, zapomnienia o chorobie – to już jest wartość.
Każdego z nas, także aktorów, dotykają różne dolegliwości. Mówienie o tym, niezamiatanie trudnych tematów pod dywan, wspieranie jest ważne dla naszych rodzin, bliskich. O chorobie warto mówić, ale też pokazywać, że nie jest to coś nieodwracalnego, co powoduje destrukcję nas, naszej rodziny, bliskich.
Będzie Pan prowadził peleton podczas Rajdu. Dojedzie Pan jako pierwszy na metę?
Nie zamierzam być pierwszy; chcę jechać tak, by wspierać innych, którzy być może będą jechać wolniej albo będą podupadali na duchu. A jeśli ktoś będzie miał ochotę w pewnym momencie zsiąść z roweru i porozmawiać, to chętnie z nim usiądę, pośmieję, by wspólnie spędzić czas i go wesprzeć.
Serdecznie zapraszamy do udziału w Rajdzie!