– Przerzuty do kości mogą dotyczyć w zasadzie każdego rozpoznania nowotworu złośliwego – tłumaczył dr Michał Kunkiel. – Są oczywiście nowotwory, którym przerzuty do układu kostnego towarzyszą częściej. U mężczyzn jest to rak gruczołu krokowego, u kobiet – rak piersi. Jednak grupą najbardziej zagrożoną są kobiety w wieku pomenopauzalnym. Wraz ze starzeniem się społeczeństwa liczba pacjentów leczonych onkologicznie zagrożonych przerzutami do kości stale rośnie.
Przerzuty do kości a zdarzenia kostne
Same przerzuty do kości nie powodują większych implikacji w procesie diagnostyczno-terapeutcznym. Problem pojawia się w momencie, kiedy dochodzi do tzw. zdarzenia kostnego, wynikającego z przerzutów do kości. – Do zdarzeń kostnych zaliczamy złamania patologiczne w obrębie kości (np. złamanie kości udowej), obrzęk rdzenia kręgowego wynikający z ucisku przez odłamy kostne, odbarczające lub stabilizujące zabiegi ortopedyczne/neurochirurgiczne czy konieczność przeprowadzenia radioterapii by uśmierzyć ból indukowany przerzutami do kości. Część autorów zalicza do zdarzeń kostnych tzw. parametr biochemiczny, hiperkalcemię, czyli podwyższony poziom wapnia we krwi uwalniający się z uszkodzonych kości – wyjaśniał dr Michał Kunkiel. I dodaje: – Jeżeli do nich dochodzi, to sytuacja pacjenta zmienia się diametralnie, bo niosą one ze sobą duży ładunek dysfunkcjonalny. Pacjent traci swoją codzienną mobilność, jest wykluczony z pełnienia swoich funkcji zawodowych i społecznych, a pogarszająca się jakość życia może powodować u niego zespoły depresyjne. Unieruchomiony pacjent często ma problemy z dojazdem do swojego ośrodka onkologicznego, gdzie dotychczas zgłaszał się na regularnie na kolejne kursy terapii, tym samym zdarzenia kostne mogą wiązać się z pogorszeniem rokowania u takich chorych. Każda przerwa w leczeniu, każde zaburzenie w rytmie podawania leków powoduje, że choroba może wymknąć się spod kontroli doprowadzić do progresji.
Przerzuty do kości a osteoporoza
Stan zmniejszonej gęstości mineralnej kości (osteopenia), która poprzedza osteoporozę, może niestety maskować diagnostykę przerzutów do kości. – Wiemy dzisiaj, że pacjentki, które cierpią na osteopenię czy osteoporozę niestety mają większe ryzyko rozwinięcia przerzutów do kości, jeśli już zachorowały na chorobę nowotworową – podkreślił dr Michał Kunkiel. – Można tym pacjentkom pomóc poprzez profilaktykę pierwotną i wtórną. W profilaktyce pierwotnej należy po prostu badać się, aby wykryć chorobę na wczesnym etapie zaawansowania i ją skutecznie leczyć. Jeśli wykryjemy chorobę na wczesnym etapie zaawansowania, obniżamy znacząco ryzyko rozwinięcia przerzutów odległych, w tym przerzutów do kości. Jeśli chodzi o profilaktykę wtórną, na pewno przy rozpoznaniu przerzutów do kości, oprócz efektywnego leczenia onkologicznego, stosujemy tzw. leczenie wspomagające. W tym przypadku jest to kwas zoledronowy, związek chemiczny z grupy bisfosfonianów bądź denusumab, czyli przeciwciało monoklonalne, które wybiórczo i znacznie silniej niż kwas zoledronowy, hamuje aktywność osteoklastów (komórki odpowiadające za gospodarkę kostną, pobudzone do uszkadzania kości pod wpływem choroby nowotworowej).
Jaka jest skuteczność tego leczenia, czyli czy wymienione leki powstrzymują rozwój zmian kostnych?
– Najważniejszym leczeniem przerzutów do kości, czy w ogóle samej choroby onkologicznej, jest dedykowane leczenie nowotworu w zależności od lokalizacji narządowej. Należy wyraźnie podkreślić, że taka terapia atakuje także komórki nowotworowe które pojawiły się w układzie kostnym. Natomiast leczenie wspomagające, czyli kwas zoledronowy bądź denusumab, istotnie zmniejszają rozwinięcie zdarzeń kostnych, o których mówiłem na początku, ale nie jest to stuprocentowe i wyłączne zabezpieczenie przed zdarzeniami kostnymi. Ważne jest, aby leczenie wspomagające zawsze towarzyszyło dedykowanej terapii onkologicznej.
Choroba przerzutowa kości a jakość życia pacjentów onkologicznych
– Przerzuty do kości mogą w dramatyczny sposób pogarszać codzienne funkcjonowanie pacjenta – mówił dr Michał Kunkiel. – Tak jak wspomniałem wcześniej, pogarszają jakość życia, zmniejszają czy wręcz uniemożliwiają mobilność chorego, wyłączają go z codziennego funkcjonowania. Mówimy przecież o pacjentach po złamaniach patologicznych, którzy często spędzają długie dni i tygodnie na oddziale neurochirurgii czy ortopedii.
– Niestety, najczęściej nie ma możliwości podania pacjentowi leku onkologicznego w szpitalu, w którym przebywa z powodu złamania – zaznacza dr Michał Kunkiel. – W dużym odsetku przypadków problem dotyczy chorych, którzy są hospitalizowani w mniejszych ośrodkach, gdzie doświadczenie z terapiami onkologicznymi niekoniecznie jest duże. Koledzy lekarze będą się skupiać na skutecznym leczeniu miejscowym, czyli chirurgicznym, ortopedycznym. Następnie taki chory będzie kierowany do swojego macierzystego ośrodka onkologicznego.