Udział świadczeń onkologicznych udzielanych w trybie szpitalnym, zamiast w ambulatoryjnym lub jednodniowym, jest w Polsce nadal zbyt wysoki. Uwagę zwracają różnice między województwami. W niektórych udział hospitalizacji do chemioterapii przekracza 50 proc., w innych wynosi np. 15 proc. Różnice dotyczą też programów lekowych, czy radioterapii.
- Te rozbieżności są naprawdę olbrzymie. Pokazują one również, w jak dużym stopniu miejsce zamieszkania ma wpływ na to, jak leczony pacjent - zauważa dr Bernard Waśko. - Wiele procedur można wykonywać i w trybie szpitalnym i w ambulatoryjnym, jednak w trybie szpitalnym są one znacznie lepiej wycenione. Po co płacić więcej, skoro można to zrobić w ambulatorium - pyta prof. Jacek Jassem.
"Świadczenia ambulatoryjne w programach lekowych powinny być zasadą"
Jak oceniają eksperci, udział świadczeń onkologicznych udzielanych w trybie szpitalnym, zamiast w ambulatoryjnym lub jednodniowym, jest w Polsce nadal zbyt wysoki.
W ocenie Anny Miszczak, dyrektorki Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej NFZ, podawanie leków w trybie ambulatoryjnym w ramach programów lekowych powinno być wręcz zasadą. Tryb szpitalny powinien mieć zastosowanie dopiero wówczas, gdy wymaga tego bezpieczeństwo pacjenta.
- Jak to wygląda obecnie? 36 proc. pacjentów w programach lekowych ma udzielane świadczenie w warunkach ambulatoryjnych, w pozostałej części jest to świadczenie szpitalne, choć z punktu widzenia pacjenta różni się to niewiele, ponieważ chorzy kończą wizytę w szpitalu w tym samym dniu, w którym się w nim pojawiają - mówiła Anna Miszczak podczas debaty w ramach XIV Letniej Akademii Onkologicznej.
Dodała, że jeśli chodzi o chemioterapię, w warunkach ambulatoryjnych udzielono w tym roku ponad 21 proc. świadczeń.
"Różnice między województwami są olbrzymie"
Dr Bernard Waśko, dyrektor NIZP-PZH, były wiceprezes NFZ, wskazywał, że porównanie sytuacji w zakresie chemioterapii w latach 2019-2023 pokazuje, iż struktura podania w trybie szpitalnym, jednodniowym i ambulatoryjnym jest w zasadzie stała, tj. z wysokim udziałem hospitalizacji. Podobnie jest w radioterapii, gdzie widać wyraźny trend wzrostowy jeśli chodzi o wolumeny świadczeń, ale ich struktura pozostaje bez zmian - udział hospitalizacji jest nadal bardzo wysoki. Tymczasem w krajach Europy Zachodniej ponad 90 proc. tych świadczeń wykonywanych jest ambulatoryjnie.
- Biorąc pod uwagę dane z 2023 r., widać ogromne różnice pomiędzy województwami jeśli chodzi o udział leczenia w trybie hospitalizacji - podkreślał dr Waśko. - W zakresie chemioterapii w niektórych regionach udział hospitalizacji przekracza 50 proc. (np. lubelskie, opolskie, podkarpackie, śląskie, wielkopolskie, czy zachodniopomorskie). W innych, np. w pomorskim, czy świętokrzyskim, wynosi odpowiednio ok. 15 i ok. 24 proc. - wymieniał.
- Jeśli chodzi o programy lekowe, udział hospitalizacji przekracza 20 proc. np. w województwie lubelskim czy opolskim, podczas gdy w pomorskim wynosi ok. 2,5 proc., a w świętokrzyskim ok. 7,5 proc. - poinformował.
Dodał, że w zakresie radioterapii w trybie jednodniowym i ambulatoryjnym przodowało w 2023 r. województwo opolskie, gdzie leczy się w ten sposób ponad 90 proc. pacjentów. Kolejne miejsca zajmują województwa: śląskie (ponad 83 proc.), dolnośląskie (blisko 76 proc.) oraz pomorskie (74 proc.). Z kolei w świętokrzyskim z radioterapii w tym trybie korzysta ok. 43 proc. chorych.
"Widzimy, że nie zachodzą znaczące zmiany"
Jak mówił, różnice pomiędzy województwami w zakresie stosowania hospitalizacji lub trybu ambulatoryjnego widać również na przykładzie biopsji gruczołu krokowego, w ramach której pobierany jest materiał do badania histopatologicznego. Są regiony, w których biopsja tylko w 15 proc. przypadków jest wykonywana w trybie hospitalizacji, a w 85 proc. w trybie ambulatoryjnym, ale są i takie, gdzie jest dokładnie na odwrót. - Te rozbieżności są naprawdę olbrzymie. Pokazują one również, w jak dużym stopniu miejsce zamieszkania ma wpływ na to, jak leczony pacjent - zauważył Bernard Waśko.
Zaznaczył, że jeśli spojrzymy na jeszcze wcześniejsze lata, widać, że nie zachodzą istotne zmiany. Ci, którzy leczyli z dużym udziałem hospitalizacji, nadal leczą tak samo.
Jak wskazywał dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia, potrzeba szerszego sięgania po tryb ambulatoryjny powinna być często i głośno podkreślana przez NFZ.
- "Popchnęłoby" to świadczeniodawców w kierunku zmiany ich metody pracy. Przydałoby się również nagradzanie liderów, co mogłoby uruchomić wśród świadczeniodawców oczekiwany proces zmian - proponował.
"W radioterapii hospitalizacja kosztuje więcej niż terapia"
Jak zauważył prof. Jacek Jassem, prezes Polskiej Ligi Walki z Rakiem, wiele procedur można wykonywać i w trybie szpitalnym i w ambulatoryjnym, jednak w trybie szpitalnym są one znacznie lepiej wycenione. - Po co płacić więcej, skoro można to zrobić w ambulatorium? Jeśli i w jednym i w drugim trybie procedura będzie kosztowała tyle samo, złe zwyczaje szybko się zmienią. W innym przypadku nadal na porządku dziennym będą sytuacje, w których pacjent otrzymujący cykl chemioterapii składający się z dwóch podań będzie leżał w szpitalu przez 9 dni - argumentował.
- Podobnie w radioterapii. Radioterapia radykalna kosztuje 16-18 tys. zł, a 6-tygodniowa hospitalizacja do niej 24 tys. zł, co oznacza, że kosztuje znacznie więcej niż terapia - przypomniał.
Odwrócona piramida świadczeń. "Wiążemy z nią duże nadzieje"
Jak mówił Konrad Korbiński, dyrektor Departamentu Opieki Koordynowanej w Ministerstwie Zdrowia, duże nadzieje związane są z projektem odwróconej piramidy świadczeń. - Jest on jednak na początku drogi - pierwsze efekty poznamy najwcześniej w 2025 r. Przed nami praca analityczna. Jej celem jest wskazanie w systemie procedur, które powinny być realizowane na poziomie ambulatoryjnym lub jednodniowym. Będą to pakiety procedur ze wskazaniem, gdzie powinny być one wykonane. Jeśli natomiast chodzi o onkologię, wydaje się, że to Krajowa Rada Onkologiczna powinna być gremium, które będzie wydawało rekomendacje w tym zakresie - ocenił dyrektor Korbiński.