22 września 2020 / Hematoonkologia.pl

“Niektóre pociągi przejeżdżają tylko raz w życiu”. Wywiad z Ireną Misiewicz–Krzemińską

Wywiad z Ireną Misiewicz – Krzemińską, która spędziła 11 lat w Hiszpanii współpracując z takimi grupami naukowymi jak: Institute for Biomedical Research of Salamanca (IBSAL), Cancer Research Center of Salamanca, Universitario de Salamanca. Obecnie wróciła do Polski, aby realizować projekty naukowe w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie.

“Niektóre pociągi przejeżdżają tylko raz w życiu”. Wywiad z Ireną Misiewicz–Krzemińską

Agnieszka Giannopoulos: Jestem ciekawa, dlaczego wybrałaś tę dziedzinę nauki, biotechnologię?

Irena Misiewicz – Krzemińska: Studiowałam biotechnologię na SGGW. Wybór studiów był swego rodzaju pójściem w nieznane, ponieważ w tamtym czasie - koniec lat 90-tych, był to kierunek nowy i nieznany. Od zawsze lubię odkrywać nowe rzeczy, więc postanowiłam, że będzie to biotechnologia. Do końca nie miałam pojęcia czym są te studia. Od drugiego roku okazało się, że był to strzał w 10-tke!

Na 3-cim roku studiów trafiłam razem z przyjaciółką, Agatą Kozar, do pracowni cytometrii przepływowej do dr. Janusza Skierskiego w Instytucie Leków. Tam, przez około 3 lata, poznawałyśmy świat hodowli komórkowych, badań leków i oczywiście cytometrii. Ten czas wspominam jako nieustanne odkrywanie. Rzeczy, które teraz wydają mi się być oczywiste. Dla kogoś, kto dopiero zaczyna - każdy dzień, każde doświadczenie, każda wskazówka osób, które nas uczyły, były bardzo cenne.

Już pod koniec studiów wiedziałam, że ta praca to coś dla mnie. Poszłam na jedną rozmowę kwalifikacyjną do „normalnej pracy”, ale już w połowie rozmowy wiedziałam, że praca w biurze nie jest dla mnie.

W tym czasie w Instytucie Leków Prof. Teresa Kasprzycka-Guttman tworzyła nową grupę, zajmującą się badaniem związków o potencjalnym działaniu chemoprewentywnym. Dostałam propozycję żeby dołączyć do niej i do prof. Katarzyny Wiktorskiej.

We trójkę stworzyłyśmy małe laboratorium. Od Profesor Kasprzyciej-Guttman nauczyłam się bardzo wiele. Głównie w zakresie rygoru naukowego, organizacji pracy i pokonywania trudności. Pod jej okiem obroniłam pracę doktorską, której tematem było badanie chemoprewentywnych właściwości pochodnych sulforafanu na modelach komórek pobranych od dawców z wrodzona mutacja BRCA1.

Dzięki Pani Profesor miałam kontakt z Prof. Janem Lubińskim, który był pionierem badań nad wrodzonymi mutacjami predysponującymi do nowotworów w Polsce.

AG: Jak trafiłaś do Hiszpanii - do tak wybitnego ośrodka?

IM-K: Do Hiszpanii trafiłam przypadkiem. Chciałam pojechać gdzieś na staż, ale nie miałam do końca ani pomysłu ani kontaktów, co okazało się niemałą przeszkodą. Mój mąż skończył doktorat w Instytucie Nenckiego i zaproponowano mu pracę w Salamance. Stwierdziliśmy, że jeśli również znajdę ofertę pracy, to pojedziemy oboje.

Na wysłane CV odpowiedziało mi kilka osób, m.in. Profesor Jesus San Miguel. Zaproponował mi pracę przy projekcie dr Normy Gutierrez na temat miRNA w szpiczaku. Przyjęłam propozycję, nie do końca wiedząc, dokąd jadę.

Na początku przeszkodą była ogromna bariera językowa. Okazało się, że po angielsku porozumiem się bez problemu z przełożonymi. A pozostali pracownicy, nawet jeśli znali angielski, mówili do mnie po hiszpańsku. Jednocześnie trzeba było wdrożyć się w specyfikę tej pracy, tematykę i nauczyć języka oraz nieco odmiennej kultury.

Efekty pracy zawodowej przyszły dość szybko. Szczęśliwie złożyło się tak, że trafiłam do zespołu w momencie, w którym dobiegał końca proces pisania pracy. Akurat brakowało osoby, która potrafiłaby zrobić analizy bioinformatyczne i opracować, ze strony biologicznej, tę część wyników, która dotyczyła przewidywania celów molekularnych poszczególnych miRNA w konkretnych grupach cytogenetycznych szpiczaka. Musiałam dość szybko nauczyć się, w większości metodą prób i błędów, metodyki analizy. Opracowane przeze mnie wyniki zostały włączone do publikacji w Leukemia.

Tak więc, trafiłam tam trochę „przez przypadek”. Dość szybko zrozumiałam, że jest to na prawdę dobry zespół, w którym każdy bardzo dobrze znał swoją rolę. Dzięki temu wszystkie elementy „maszyny badawczej” działały sprawnie.

Niezwykle wiele nauczyłam się choćby z cotygodniowych seminariów, na których każdy przedstawiał swoje wyniki i pomysły, co było bardzo stymulujące. Zespół składał się zarówno z bardzo doświadczonych hematologów, jak młodych lekarzy rezydentów, post-doków z różnych dziedzin, doktorantów i silnej podstawy w postaci świetnie wyszkolonych techników.

W tamtym czasie, w laboratoriach hematologii, zawsze ktoś pracował o każdej porze dnia i nocy (z własnej woli)!

AG: Jakie były twoje główne zainteresowania podczas zagranicznego pobytu?

IM-K: W sumie spędziłam w Salamance 11 lat. Wiele badań zostało rozpoczętych, trochę mniej dokończonych, niektóre opublikowane. Okazało się, że w trakcie tych lat, pracowałam prawie ze wszystkimi grupami związanymi z hematologią w Salamance.

Jeśli chodzi o moje badania, to w pewnym momencie dostałam wolną rękę (i środki finansowe) zarówno od Jesusa San Miguela jak i od Normy Gutierrez w wyborze kierunku badań (z zastrzeżeniem, że badania będą dotyczyć szpiczaka). W związku z tym pierwsza praca, o której wspomniałam wcześniej, stała się podstawą całej serii badań, m.in. nad mechanizmem i konsekwencjami rozregulowanej ekspresji miRNA.

Jako młody podstoc, miałam dość dużo czasu, pomysłów, sił i zapału do pracy. Badałam m.in. miR-214, którego niską ekspresję wykazaliśmy praktycznie we wszystkich grupach cytogenetycznych MM. Okazało się, że niski poziom miR-214 powoduje nadekspresję białka gankyriny, co może doprowadzić m.in. do dezaktywacji p53. Badałam również inne miRNA. Jednak w tym zakresie inni okazali się szybsi, do identycznych wniosków doszła również inna grupa badająca miR-375, więc wyniki nie doczekały się publikacji.

Bardzo ciekawe były też badania nad mechanizmami regulującymi ekspresję cykliny D2 w szpiczaku, a głównie u tych pacjentów, u których nie stwierdzono translokacji t(4;14) ani t(14;16). Chociaż aż trzy razy dostawaliśmy pracę do poprawy, udało się przekonać recenzentów, że mechanizmy post transkrypcyjne, takie jak skracanie 3’UTR i wiążąca się z tym utrata miejsc wiązania dla miRNA, mogą być kluczowe dla wysokiej ekspresji tego genu u pacjentów.

W tym czasie zaczęliśmy rozwijać naszą grupę dowodzoną przez Normę i badać nie tylko miRNA, ale też inne procesy modyfikacji zarówno RNA jak i DNA. Zajęłam się badaniem spliceosomu i alternatywnego splicingu mRNA w szpiczaku i udało się włączyć do zespołu bardzo dobra doktorantkę z Kuby, Elizabetę Rojas.

Zaczęliśmy badania od blokowania spliceosomu, używając różnych substancji m.in. bardzo ciekawe wyniki uzyskaliśmy z amylorydem. Pomogło mi tu doświadczenie wyniesione z Instytutu Leków, ponieważ przeprowadziliśmy kompleksowe badania przedkliniczne amylorydu jako potencjalnego leku, który mógłby zostać włączony do schematów terapeutycznych w szpiczaku. Badaliśmy też mechanizm molekularny tego od dawna znanego leku. Dzięki zastosowaniu RNASeq i zauważyliśmy, że amiloryd nie tylko blokuje spliceosom, zmienia wzór izoform mRNA, ale też reaktywuje szlak p53. Badania nad spliceosomem dalej rozwijamy i będziemy je kontynuować wspólnie.

Od samego początku zajmowała mnie również jedna kwestia. W Salamance jest ogromna kolekcja próbek nowotworów hematologicznych, sprzężona z bazą cytogenetyczną. Jest wykorzystywana do mnóstwa badań, głównie na poziomie kwasów nukleinowych. A przecież tracimy białka, które też w tych próbkach są i gdybyśmy mogli je oznaczać, dałoby nam to niesamowitą ilość informacji, ponieważ głównymi celami terapeutycznymi w szpiczaku są białka.

I tak, po kilku latach poszukiwań, odkryłam nowo wprowadzaną technologię nano immunoelektroforezy kapilarnej, a potem przekonałam szefów, żeby właśnie na to przeznaczyli część przyznanych w ramach dotacji środków. Dzięki wsparciu International Myeloma Foundation, udało się nam ustalić protokół postępowania do izolacji tych białek, nie tracąc kwasów nukleinowych i opublikowaliśmy go bardzo szczegółowo. To jedna z nauk JSM: co z tego, jeśli ty coś wiesz, jeśli się tą wiedzą nie podzielisz - nikt inny ani tego nie zweryfikuje ani nie wykorzysta, więc właściwie cala twoja wiedza jest nikomu nie potrzebna.

Teraz pracujemy nad tym, żeby te technologie można było wykorzystać do ustalania i oznaczania biomarkerów białkowych, tak żebyśmy mogli przewidzieć odpowiedź i efekt konkretnych schematów leczenia. Na realizację tego projektu dostałam stypendium Hiszpańskiego Stowarzyszenia Hematologii (Sociedad Española de Hematologia y Hemoterapia).

AG: Czego nauczył Ciebie pobyt w Hiszpanii?

IM-K: Wyjazd za granicę zmienia perspektywę i sposób patrzenia na świat, dostarcza wielu cennych doświadczeń i znajomości, choć też pozbawia niektórych możliwości w Polsce.

Na pewno nauczył mnie współpracy z innymi. Silnym punktem grupy hiszpańskiej jest baza próbek pacjentów pochodząca od osób biorących udział w badaniach klinicznych. Taka baza jest niezwykle cenna, ponieważ pozwala na zweryfikowanie naszych hipotez z laboratorium w prawdziwym życiu. Takie bazy mogą powstać tylko i wyłącznie przy zbiorowym udziale wielu osób, bo nikt w pojedynkę nie jest w stanie tego zrobić. Do tego potrzeba specjalistów z wielu dziedzin, a praca tylko części z nich zostaje dostrzeżona w publikacjach.

Generalnie każdy staż zagraniczny pozwala podpatrzeć pracę innych, nauczyć się od nich i przekazać im część swojej wiedzy i doświadczeń.

AG: Skąd decyzja o powrocie?

IM-K: Od zawsze wiedzieliśmy, że to nie jest wyjazd na zawsze. Miał być rok, może dwa, wyszło 11. Od kilku lat, już tak na poważniej, myśleliśmy o powrocie do Polski. Złożyłam wniosek o habilitację i została mi ona nadana. Podczas rozmowy z komisją habilitacyjną zasugerowano, że jeśli myślę o powrocie, to powinnam skontaktować się z IHiT, a w szczególności z Prof. Juszczyńskim. Jako że nie miałam konieczności powrotu, ale jednocześnie to bardzo dobry zespół, stanęło na tym, że napiszę grant i jak go dostanę, to mnie przyjmą do zespołu. A ponieważ, jak mówi się w Hiszpanii: “niektóre pociągi przejeżdżają tylko raz w życiu”, więc postanowiłam spróbować wsiąść. Bardzo pomogło mi to, że przez te 11 lat brałam udział w pisaniu i projektowaniu bardzo wielu projektów, i tych które dostały finansowanie, i tych które zostały odrzucone. Te doświadczenia okazały się być bardzo przydatne.

AG: Czego dotyczy obecny projekt?

IM-K: Celem niniejszego projektu jest odkrycie funkcji gankyriny w komórkach MM i sprawdzenie czy ocena jej poziomu może służyć jako uniwersalny biomarker predykcyjny, niezależnie od rodzaju leczenia. Gankyrina to jedno z pierwszych białek, którym się zajmowałam w Hiszpanii. To bardzo ciekawe białko, ponieważ może brać udział w regulacji aktywności i poziomu białek z takich szlaków jak p53, Rb, IL6 czy RAS/ wszystkie istotne w szpiczaku. W ostatnich badaniach, z wykorzystaniem próbek klinicznych pokazaliśmy, że wysoki poziom tego białka jest bardzo złym czynnikiem prognostycznym u pacjentów leczonych schematem VRd. W tym projekcie chcemy rozwinąć tę część, ponieważ dzięki finansowaniu NCN będziemy mogli kupić aparaturę niezbędną do prowadzenia tych badań na miejscu, w IHiT. Chcemy badać, czy wysoki poziom tego białka jest równie złym czynnikiem prognostycznym, kiedy pacjenci leczeni są innymi schematami. Hipoteza jest taka, że wysoki poziom gankiryny korzystnie wpływa na komórki szpiczaka i zapewnia im uniwersalną przewagę w zakresie przeżycia niezależnie od leczenia. Mam nadzieję na nawiązanie współpracy z polskimi hematologami, tak żebyśmy mogli nie tylko ocenić wpływ poziomu tego białka na efekty leczenia schematami które stosują, ale też porównać je z poziomem u pacjentów hiszpańskich. Ten ostatni cel niewątpliwie jest do wykonania tylko i wyłącznie dzięki współpracy z Hiszpańską Grupą Szpiczakową, dr Normą Gutierrez i dr Marivi Mateos, i mam nadzieję, z Polską Grupą Szpiczakową.

Jednocześnie będziemy atakować to białko z każdej strony, żeby sprawdzić jakie zmiany zachodzą w komórce nowotworowej po usunięciu tego białka, zmianie jego poziomu czy blokowaniu farmakologicznemu. Następnie sprawdzimy, w jaki sposób obecność lub poziom gankyriny zmienia odpowiedź komórek na leczenie. Jednocześnie, jest to białko „atakowalne” (druggable), czyli takie którego aktywność można specyficznie zablokować różnymi cząsteczkami chemicznymi, co jest już badane w przypadku innych typów nowotworów.  Celem projektu jest sprawdzenie, czy wysoki poziom gankyriny, tak korzystny dla komórek nowotworowych, mógłby służyć jako miecz obosieczny i służyć nam do zabijania komórek szpiczaka. Mogłoby to w być podstawą do stworzenia w przyszłości nowej substancji zabijającej te komórki.

AG: Dziękuje bardzo za rozmowę. Życzymy powodzenia i czekamy na wyniki badań!

Podobne artykuły