8 czerwca 2022 / Głos Pacjenta Onkologicznego

Szpiczak plazmocytowy: coraz młodsi chorzy | Prof. Artur Jurczyszyn

Szpiczak plazmocytowy to nowotwór złośliwy układu chłonnego. Stanowi ok. 13% wszystkich nowotworów hematologicznych. Rocznie w Polsce odnotowuje się ok. 2-3 tys. nowych przypadków. Klinicyści alarmują, że coraz częściej chorują na szpiczaka plazmocytowego ludzie młodzi i zwracają uwagę, że wymaga to zmian w podejściu do leczenia.

Szpiczak plazmocytowy: coraz młodsi chorzy | Prof. Artur Jurczyszyn

Prof. dr hab. n. med. Artur Jurczyszyn, prezes Fundacji Centrum Leczenia Szpiczaka, kierownik Ośrodka Leczenia Dyskrazji Plazmocytowych Katedry i Kliniki Hematologii UJ CM oraz Oddziału Klinicznego Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.


Szpiczak plazmocytowy potrafi rozwijać się latami, nie dając jednoznacznych, niepokojących objawów. Około 30% pacjentów jest zupełnie bezobjawowych. Osłabienie i niedokrwistość, nawracające infekcje czy bóle w lędźwiowo-krzyżowym odcinku kręgosłupa powinny zapalić czerwoną lampkę. Zazwyczaj zanim pacjent usłyszy diagnozę „szpiczak”, odwiedzi wielu lekarzy różnych specjalności – reumatologów, internistów, ortopedów czy okulistów.

Najbardziej charakterystycznym objawem szpiczaka plazmocytowego są bóle kostne obecne u około 70% chorych w czasie rozpoznania.

Coraz młodsi chorzy

Wszystkich chorych jest w Polsce ok. 10 tysięcy. „To choroba starszych ludzi” – zwykło mówić się o szpiczaku. Rzeczywiście, najczęściej są to osoby w wieku 60-70 lat z przewagą mężczyzn, jednak klinicyści wskazują, że ten obraz się zmienia.

Wśród naszych pacjentów są 30- i 40-latkowie. Młodzi chorują coraz częściej z niewiadomych do końca powodów. Dawniej pacjentów poniżej 50 roku życia było kilka procent. Dziś jest ich dużo więcej – mówi prof. dr hab. n. med. Artur Jurczyszyn, prezes Fundacji Centrum Leczenia Szpiczaka, kierownik Ośrodka Leczenia Dyskrazji Plazmocytowych Katedry i Kliniki Hematologii UJ CM oraz Oddziału Klinicznego Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. – Nie mamy precyzyjnych statystyk, ponieważ brakuje rejestru pacjentów chorych na szpiczaka, ale wiemy że rocznie na szpiczaka plazmocytowego zapada około 3 tysiące osób, wśród nich na pewno jest kilkaset młodych. To aktywni zawodowo, społecznie i rodzinnie ludzie, którzy nie chcą, by choroba odebrała im dotychczasowe życie. Postęp medycyny pozwala im na to, by mieć coraz większe oczekiwania dotyczące otrzymywanego leczenia.

W ostatni weekend wszedłem w towarzystwie dwóch pacjentów na Kasprowy Wierch. Jeden jest w wieku około 50 lat, drugi poniżej 60 roku życia. Oni chcą być aktywni, uprawiać sport i normalnie funkcjonować – mówi profesor.

Dzięki nowym lekom mówimy o chorobie przewlekłej

Szpiczak to jedyna jednostka chorobowa, w której przez ostatnich 20 lat zarejestrowano 15 nowych leków i jedyna, dla której tak wiele leków zostało odkrytych – podkreśla hematolog i dodaje, że średnia długość życia pacjentów ze szpiczakiem plazmocytowym wydłużyła się trzykrotnie (od minimum 4-5 lat do 15-20 lat). Dlatego o szpiczaku coraz częściej mówimy, że jest chorobą przewlekłą. To efekt lepszej diagnostyki i dostępności do nowych leków w pierwszej i kolejnych liniach leczenia. – A jeszcze nie tak dawno, bo w 2012 r., nie dysponowaliśmy zbyt wieloma lekami. Ostatnich kilka lat to dążenie do europejskich i światowych standardów. Rok 2022 pokazał już znaczącą zmianę w postaci marcowej listy leków refundowanych. Tymczasem na horyzoncie są kolejne leki, na które czekamy – mówi prof. Jurczyszyn.

Jak leczymy?

Szpiczak plazmocytowy to nieuleczalna choroba nawrotowa wymagająca elastycznego podejścia w doborze i zastosowaniu terapii. Składa się ona z wielu linii leczenia i tylko od dostępności jak największej liczby skutecznych leków o różnych mechanizmach działania oraz możliwości doboru schematów ich stosowania zależy jej całościowa efektywność. Metodą leczenia jest przeszczep szpiku kostnego (autologiczny i/lub allogeniczny). Nie jest to jednak sposób dla każdego i na całkowite wyzdrowienie. – Jeżeli pacjent jest osobą młodą, to stosujemy u niego leczenie indukujące, później jeden albo dwa autologiczne przeszczepy szpiku i chorzy często wchodzą w dobrą długotrwałą remisję – tłumaczy hematolog.

Zasada złotego strzału

Jest w onkologii i hematologii zasada tzw. złotego strzału, czyli to co mamy najlepsze powinniśmy zastosować na początku leczenia – mówi prof. Jurczyszyn. Obecnie w I linii to przeciwciało monoklonalne, lek immunomodulujący, inhibitor proteasomów i mała dawka sterydu. – Na takie czterolekowe leczenie odpowiada praktycznie sto procent pacjentów. Po czterech cyklach tej terapii pacjent jest przygotowany do terapii przeszczepowej. I ma propozycję wykonania jednego lub dwóch przeszczepów. Dzięki temu często jest w remisji przez wiele lat – wyjaśnia A. Jurczyszyn. To opcja dla pacjentów ze szpiczakiem nowo rozpoznanym, którzy kwalifikują się do leczenia chemioterapią wysokodawkową i autologicznego przeszczepienia komórek krwiotwórczych. – Obecnie oczekujemy na pełną refundację tej pierwszej linii, bo jest ona standardem na świecie – mówi hematolog.

W przypadku pacjentów, którzy nie kwalifikują się do procedury przeszczepu szpiku kostnego, zgodnie ze światowymi standardami powinni również otrzymać kombinację leków po której czas do ewentualnej progresji wynosi ponad 60 miesięcy. – Jak ktoś ma 80 lat i otrzyma takie leczenie, to często nie będzie potrzebował drugiej linii. I czekamy na to leczenie, bo polscy pacjenci nadal nie mają dostępu w pierwszej linii do 3 leków. Uważam je w tej chwili za najlepsze na świecie – mówi prof. Jurczyszyn. Wyzwaniem w leczeniu szpiczaka plazmocytowego jest I linia. – Im lepsze leczenie pacjent otrzyma na początku, tym dłużej żyje. Nie można, tak jak to było kiedyś, lepszych leków zachowywać na później. Nie! Pacjent może tego nie doczekać – stwierdza prof. Artur Jurczyszyn.


Źródło: Głos Pacjenta Onkologicznego nr 1/2022. Wykorzystano materiały kampanii „Życie mamy we krwi”

Podobne artykuły