2 maja 2022 / Rynek Zdrowia

Przewlekła białaczka limfocytowa. „Odchodzimy od chemioterapii"

Największy problem w przewlekłej białaczce limfocytowej wiąże się z leczeniem w pierwszej linii chorych z niekorzystnymi czynnikami genetycznymi. W Polsce nie mają oni dostępu do nowych terapii celowanych – mówi prof. Iwona Hus.

Przewlekła białaczka limfocytowa. „Odchodzimy od chemioterapii"

– W przypadku przewlekłej białaczki limfocytowej (PBL) wielu chorych nie wymaga leczenia już przy rozpoznaniu, ale u części pacjentów choroba ma przebieg bardziej agresywny – wskazuje prof. Iwona Hus, kierownik Oddziału Chorób Układu Chłonnego w Klinice Hematologii Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów.

„Odchodzimy od chemioterapii w kierunku terapii celowanych"

Podkreśla, że w ostatnich latach w leczeniu PBL widoczne jest stopniowe odchodzenie od chemioterapii w kierunku terapii celowanych.

– Zgodnie z zaleceniami, immunochemioterapia, czyli połączenie przeciwciała monoklonalnego skierowanego przeciw cząsteczce CD-20 i różne rodzaje chemioterapii, w zależności od wydolności fizycznej i od wieku pacjenta, dedykowane są pacjentom z korzystnym rokowaniem genetycznym, tj. z brakiem delecji 17p i mutacji TP53 i ze zmutowanym statusem genów immunoglobulinowych – wyjaśnia prof. Hus.

– Przestrzeganie tych zaleceń wiąże się z potrzebą wykonywania badań genetycznych. Przed rozpoczęciem leczenia pierwszej linii należy wykonać badanie cytogenetyczne w kierunku delecji 17p, następnie badanie metodami biologii molekularnej w kierunku mutacji TP53 i w końcu, również metodami biologii molekularnej – w kierunku statusu genów immunoglobulinowych. Dopiero mając wyniki tych badań możemy decydować o doborze optymalnego leczenia dla danego pacjenta – zaznacza ekspertka.

„Największym problemem jest pierwsza linia leczenia"

Jak podkreśla prof. Hus, największy problem wiąże się z leczeniem w pierwszej linii chorych z niekorzystnymi czynnikami genetycznymi, ponieważ w Polsce nie mają oni dostępu do nowych terapii celowanych – ibrutynibu i akalabrutynibu.

– Możemy zastosować to leczenie u chorych z delecją 17p, mutacją TP53 w drugiej linii, ale ponieważ mamy do czynienia z agresywnym przebiegiem choroby, ważne jest, abyśmy mogli to zrobić jak najwcześniej – wyjaśnia. Jak mówi, nowe terapie powinna także otrzymać grupa chorych z niezmutowanym statusem genów immunoglobulinowych, którzy również znacznie mniej korzystają z leczenia immunochemioterapią.

Leczenie ograniczone w czasie. „Same korzyści dla pacjentów"

– W drugiej linii leczenia i w liniach dalszych sytuacja jest znacznie lepsza, ponieważ mamy szerszy dostęp do wenetoklaksu z rytuksymabem, który możemy zastosować po niepowodzeniu pierwszej linii. Potrzebny byłby jednak szerszy dostęp do inhibitorów kinazy Brutona, abyśmy mogli lepiej dopasować leczenie do profilu pacjenta – podkreśla prof. Hus.

– To co jest istotne w odniesieniu do schematów z wenetoklaksem, czy to w pierwszej linii w połączeniu z obinutuzumabem, czy w dalszych liniach, w połączeniu z rytuksymabem, to fakt, że jest to leczenie ograniczone w czasie. To bardzo ważny kierunek, w którym idziemy od kilku lat. Pacjenci nie muszą brać leku przez cały czas, co daje możliwość ponownego leczenia chorego, ogranicza ryzyko działań niepożądanych i pojawienia się mutacji na stosowane leczenie – wymienia ekspertka.

Prof. Hus dodaje, że rocznie mamy od 1 600 do 2 000 nowych zachorowań na PBL. 1/3 pacjentów nie będzie wymagała leczenia, 1/3 będzie go wymagała po pewnym czasie obserwacji, a 1/3 od razu po rozpoznaniu. Ok. 60 proc. pacjentów w grupie młodszej, bez chorób współistniejących, ma niezmutowany status genów immunoglobulinowych i powinno otrzymać leczenie nowymi terapiami celowanymi. Z kolei chorzy z delecją 17p, mutacją TP53 to ok. 10 proc. pacjentów w pierwszej linii.

Wypowiedź została zarejestrowana podczas sesji „Hematoonkologia dzieci i dorosłych" w ramach VII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach.

Źródło: Rynek Zdrowia

Podobne artykuły