„Magda, miłość i rak” jest realizowany w formule prostego filmu dokumentalnego i jest to strzał w dziesiątkę. Film opiera się głównie na refleksjach Magdaleny, rzadziej jej męża, Bartosza. Zwięzłe przechodzenie przez kolejne obawy związane z leczeniem są dzięki temu płynne i treściwe. Dobrym przykładem, gdzie przekombinowana formuła może szkodzić świetnej historii, jest niedawno recenzowana przeze mnie „Chemia”, której reżyserem był właśnie Bartosz Prokopowicz, a sam film powstał na kanwie pomysłu Magdaleny. Tutaj jest inaczej – nic nie zakłóca przemyśleń bohaterów tej historii.
Wspomnianych przemyśleń warto posłuchać. Podobało mi się podejście Magdaleny do choroby. Nie są to rozpaczliwe próby ucieczki przed chorobą, a wręcz stanięcie jej naprzeciw i nauka życia z nią. Ciekawym aspektem jest tematyka wyglądu. W filmie poruszany jest wątek tego, jak choroba go zmienia. Magdalena po mastektomii, bez swoich charakterystycznych loków czuła się zagubiona, wręcz odstraszająca. Jej szczerość i otwartość w opowiadaniu o swoich lękach dotyczących wyglądu, potencjalnego spadku atrakcyjności to, w mojej ocenie, świetna decyzja. Mówi o problemach, z którymi codziennie mierzą się chorzy na nowotwory. Czy spodobam się jeszcze swojemu partnerowi? Czy poczuję się jeszcze piękna? Jej odpowiedź na te pytania to dla mnie największa zaleta tego filmu. Ponownie jej szczerość i bezkompromisowość znalazły tu idealne ujście. Na przestrzeni całego filmu systematycznie uczy się akceptacji nowej fryzury czy więcej – nowego stylu życia. Patrząc na komentarze dotyczące filmu czy e-maile skierowane bezpośrednio do niej, widać, jak wiele kobiet znalazło w jej działaniach odwagę, by mierzyć się z chorobą. Ten film to udany dowód na to, że da się walczyć o to, by czuć się dobrze z samym sobą, nawet pomimo wielu obaw i lęków.
Film porusza też tematykę relacji międzyludzkich. Ciekawym zabiegiem jest ukazanie dwóch perspektyw tej historii. W kontekście ich związku istotne były zarówno spostrzeżenia Magdaleny, jak i Bartosza. Szczególnie intrygujące okazały się momenty, w których Bartosz opowiada o tym, jak to jest być najbliższą osobą dla chorej i jakie wyzwania się z tym wiążą. Oboje nie unikają opowiadania o trudnych chwilach, przez co cały film zawiera wartościowe uwagi na temat tego, czym jest tak naprawdę miłość i związek.
Mimo prostego stylu film jest wielowymiarowy. Oprócz autorefleksji czy przemyśleń na temat miłości znaleźć tu można opowieści o macierzyństwie. Szczera radość i nadzieja na lepsze jutro to przekaz, jaki bije z tego wątku – Magdalena opowiadająca ze wzruszeniem o trudach decyzji podjętych w trakcie ciąży chwyciła mnie za serce i nastroiła pozytywnym myśleniem.
Poruszenie trzech istotnych wątków (własne lęki, miłość, macierzyństwo) z pomocą niezbyt wymagającej formuły okazało się bardzo dobrym połączeniem. Wiadomość wysłana w świat przez Magdalenę Prokopowicz jest dzięki temu prosta, ale bardzo pozytywna. Kochać i mieć nadzieję – to przekaz, który sprawia, że „Magda, miłość i rak” jest zdecydowanie warty obejrzenia.
NASZA OCENA: 8/10