Jakiego wsparcia aktualnie najbardziej potrzebują pacjenci z nawrotowym lub opornym szpiczakiem plazmocytowym?
To przede wszystkim wsparcie systemowe poprzez zmiany w programach lekowych. Potrzebny jest lepszy dostęp do innowacyjnych terapii, w tym do kolejnych przeciwciał bispecyficznych i schematów w dalszych liniach leczenia.
Jakie jeszcze zmiany w systemie opieki zdrowotnej mogłyby poprawić jakość życia
pacjentów?
System powoli zaczyna się przeciążać. Pacjenci, którzy zaczynali leczenie kilka
lat temu, żyją i nadal potrzebują kolejnych terapii. Corocznie dochodzi też nowa grupa, tylko w szpiczaku to około 2,5 tysiąca osób. Tymczasem liczba lekarzy wyspecjalizowanych w hematoonkologii nie rośnie – to około 550 osób. Na jednego lekarza przypada około 100 pacjentów, więc kolejki się wydłużają. Na przykład w Danii liczba łóżek hematoonkologicznych w szpitalach zaczyna się zmniejszać, bo poprawia się dostęp np. do doustnych immunoterapii i leków, które wydaje się do domu. U nas jeszcze nie widać takiego trendu.
Jakie jeszcze potrzeby pacjentów są wciąż niezaspokojone?
Potrzebne jest dostosowanie programów lekowych tak, by uwzględniały leczenie pacjentów od trzeciej linii w górę. Jeśli ktoś zaczynał leczenie np. w 2015 roku i miał podawane leki starszego typu, krócej działające i przynoszące korzyści w perspektywie półrocznej-rocznej, to przechodził 5 lub 6 czy nawet więcej linii leczenia. Teraz, w sytuacji, w której mógłby teoretycznie otrzymać leczenie, nie dostanie go, bo ograniczają go linie określone w programie. Powoli zaczyna się to zmieniać. Do refundacji wchodzi bispecyfik, który będzie udostępniony w wyższej linii. Czekamy też na kolejne przeciwciała bispecyficzne i na terapie trójlekowe dla pacjentów nawrotowych i opornych, którzy mogliby przyjąć leczenie ze zdwojoną siłą.
Rozmawiał: Łukasz Rokicki, Prezes Fundacji Carita im. Wiesławy Adamiec, lider ds. badań klinicznych
Całą publikację w formacie PDF mogą Państwo pobrać tutaj.