Prof. Dytfeld wyjaśnił, że choć pacjenci chorzy na szpiczaka plazmocytowego nazywają procedury transplantacyjne "domowymi", to nie są one w pełni realizowane w warunkach domowych. Pacjenci są wypisywani do domu już drugiego dnia po zabiegu, co daje im komfort psychiczny i fizyczny, a ponadto dzięki temu unikają trudnych warunków szpitalnych.
Procedura ta jest dostępna dla pacjentów mieszkających blisko miejsca, w którym zabieg jest wykonywany, którzy nie mają poważnych chorób współistniejących, a także mają zapewnioną całodobową opiekę. Dzięki takiemu rozwiązaniu pacjenci są mniej narażeni na infekcje.
Finansowanie procedury nie różni się od tradycyjnych przeszczepów i jest realizowane w ramach ryczałtu z Narodowego Funduszu Zdrowia. Program ma na celu nie tylko poprawę komfortu pacjentów, ale także zmniejszenie kosztów, ponieważ krótszy czas hospitalizacji zmniejsza wydatki przeznaczane na leczenie.
Prof. Dytfeld podkreślił, że chociaż koncepcja przeszczepów domowych wymaga dalszego rozwoju i inwestycji, to ich implementacja może stać się bardziej powszechna w przyszłości, zwłaszcza w kontekście zmieniającego się podejścia do terapii hematoonkologicznych.
Zapraszamy do lektury całego artykułu.
Na podstawie: cowzdrowiu.pl