Jest Pani jedną z ambasadorek kampanii „Dziewczyny do Nauki” – to wspólne przedsięwzięcie naukowczyń z polskich uczelni technicznych i medycznych zainicjowane przez Fundację Edukacyjną Perspektywy we współpracy z Fundacją Młodej Nauki i Porozumieniem Doktorantów Uczelni Technicznych. Na polskich uczelniach technicznych studentki stanowią 37% ogółu studentów, jednak wraz z coraz wyższymi szczeblami życia naukowego te proporcje są coraz gorsze: kobiety stanowią 30-35% doktorantów, 15% spośród uzyskujących habilitacje i 10% profesorów. Można to zmienić?
Jeśli chodzi o studia, to coraz więcej kobiet studiuje na wydziałach technicznych, biologicznych, medycznych; część z nich decyduje się na karierę naukową, jednak już na tym etapie jest to zdecydowana mniejszość, a gdy popatrzymy na procent kobiet, które zyskują habilitację, a potem tytuł profesora, to widać, że jest ich zdecydowanie mniej. Podobnie jest na całym świecie. Kobiety –nawet, gdy decydują się na ścieżkę naukową – to często z niej rezygnują lub nie osiągają kolejnych jej szczebli. Tracimy bardzo dużo potencjału, m.in. dlatego, że kobiety mają dużo przeszkód w łączeniu życia rodzinnego i zawodowego. Innym powodem jest to, że kobiet na wyższych stanowiskach w nauce jest niewiele, szczególnie w naukach ścisłych przyrodniczych, technicznych, a przez to młode dziewczyny już na starcie mają wrażenie, że osiągnięcia naukowe są dla nich niemożliwe, że to nie jest świat, do którego zostaną dopuszczone. Naszą inicjatywą chcemy przede wszystkim pokazać, że – jesteśmy: kobiety-naukowczynie.
Nie jest jeszcze może nas tak strasznie dużo, ale jesteśmy.
Chcemy pokazać, że da się połączyć wszystkie elementy życia, nie funkcjonować na zasadzie rywalizacji. Pokazać młodym dziewczynom, że jest dla nich miejsce i ścieżka w świecie nauk ścisłych, przyrodniczych, technicznych.
Kobietom w nauce jest trudniej osiąganiu kolejnych szczebli?
Myślę, że wiele się zmienia, np. w medycynie, jednak w naukach eksperymentalnych nadal jest to problem.
Pani się udało: ma Pani habilitację, tytuł profesora Instytutu Hematologii i Transfuzjologii, wcześniej były studia na wydziale Biotechnologii SGGW, doktorat na UM w Łodzi, później przez 11 lat na Uniwersytecie w Salamance (Hiszpania) prowadziła Pani prace nad szpiczakiem plazmocytowym, publikuje prace w cenionych czasopismach naukowych. Dlaczego zdecydowała się na drogę naukową? Było trudno?
Zdecydowałam się przede wszystkim dlatego, że bardzo lubię to robić, widzę sens mojej pracy. Mam też wsparcie, ponieważ mój mąż też jest naukowcem i doskonale to rozumie. Na pewno duży wpływ na moje decyzje wywarło to, że miałam cudowną panią promotor – panią prof. Kacprzycką-Guttman; pokazywała nam, młodym dziewczynom, które robiły doktoraty, że wszystko dla nas, kobiet, jest w nauce możliwe: prowadzenie badań, droga naukowa. Uważam, że prowadzenie badań naukowych ma sens i że potrafię to robić.
Zdecydowała się Pani na wyjazd z Polski. Dla młodej kobiety taka decyzja jest trudna, gdy chce się też myśleć o rodzinie…
Dla kobiety podjęcie takiej decyzji jest bardzo trudne, szczególnie, gdy ma rodzinę. Jak wspominałam, ja mam to szczęście, że mój mąż jest naukowcem; pojechaliśmy razem. Wiele kobiet nie jest jednak w takiej sytuacji i ma duży problem, wręcz pewnego rodzaju blokadę, bo trudno im zabrać ze sobą rodzinę. Na pewno taka decyzja jest wtedy trudniejsza, jednak wszystko da się połączyć.
W inicjatywie „Dziewczyny do Nauki” chcemy również pomóc młodym kobietom, które decydują się na ścieżkę naukową; pokazać, że można, ale również stworzyć platformę wymiany doświadczeń, np. jak taki wyjazd zorganizować. Trudno młodej doktorantce, która ma małe dziecko, zdecydować się na wyjazd na kilka lat. Ale wiele da jej nawet taki wyjazd na kilka miesięcy. Naszą działalnością chcemy też pomóc poprzez wymianę doświadczeń; doradzić, jak to zrobić, wspomóc w podejmowaniu decyzji, a przede wszystkim w uwierzeniu, że realizacja swoich marzeń jest możliwa.
Jak ocenia Pani perspektywy rozwoju, warunki pracy dla kobiety naukowczyni w Hiszpanii i w Polsce? Tam jest kobietom łatwiej? I co warto byłoby zrobić w Polsce, by ułatwić kobietom zdecydowanie się na wybór drogi naukowej?
Z mojej perspektywy powiem, że w Hiszpanii nie spotkałam się z takim podejściem, taką – można powiedzieć – mikro dyskryminacją. W większości są to drobne rzeczy, z których nie zdajemy sobie sprawy, jak to, że np. kobietom w Polsce często wskazuje się do zrobienia dodatkowo rzeczy organizacyjne, pomocnicze; tych zadań praktycznie nie deleguje się mężczyznom. I nie chodzi tu tylko o szefów, ale też o współpracowników, którzy często podświadomie uważają, że kobiety wolą takie zadania. A kobiety mają dużo mniejszy potencjał do odmawiania. Te sprawy zabierają dużo czasu; w Hiszpanii nie spotkałam się z takim podejściem; tam sprawy organizacyjne ogarnia po prostu osoba, która ma na to czas.
Więcej zadań pobocznych jest przydzielanych kobietom, przez co mają trochę trudniej, by zaangażować się w ściśle naukową działalność…
Mają po prostu przez to mniej czasu na pracę ściśle naukową.
Warto jednak, żeby przede wszystkim młode dziewczyny uwierzyły w siebie, że mogą tą ścieżką iść?
Kobiet w nauce jest całkiem sporo, jednak niewiele na tych wyższych stanowiskach. Oczywiście, są kobiety, które kierują zespołami naukowymi; jeśli jednak popatrzymy na proporcje, to jest nas za mało. Młode dziewczyny decydują się na ścieżkę naukową, ale później często z niej zrezygnują, np. widząc, że świat nauki jest bardzo oparty na współzawodnictwie. Nie chcą cały czas udowadniać, że są dobre, że mają zdolności. Mężczyźni częściej współzawodniczą ze sobą; kobiety chciałyby wprowadzić większy komponent współpracy.
Jak Pani zachęciłyby młode kobiety do tego, by decydowały się na ścieżkę naukową? Nauka jest ciekawa?
Nauka jest bardzo ciekawa, choć – oczywiście – nie dla każdego. Jeśli jednak nie chcemy robić codziennie tego samego, mieć cały czas wyzwania, odkrywać coś, czego nikt wcześniej nie odkrył, poznawać nowe rzeczy, które – niezależnie od tego, czy pracujemy w naukach podstawowych, stosowanych czy klinicznych – mogą przyczynić się do poprawy życia ludzi, to warto iść w stronę nauki. Jeśli ktoś czuje taką potrzebę, czuje, że nie jest mu obojętne, to praca w nauce da mu ogromną satysfakcję, bo każda rzecz, którą robimy, każde doświadczenie, nowy projekt, przybliża nas do poprawy życia innych ludzi.
Piękne słowa; pokazują, jak nauka jest nie tylko ciekawa, ale też niezwykle potrzebna. A na czym polegają projekty, nad którymi Pani teraz pracuje?
Pracuję głównie nad biologią szpiczaka plazmocytowego. Moją ideą jest to, by określić, dlaczego niektórzy pacjenci lepiej odpowiadają na leczenie, a inni gorzej; dlaczego u jednych pacjentów dojdzie do wznowy choroby, a u innych nie. Obecnie badamy rolę jednego z białek, które być może ma największy wpływ na to, dlaczego jedni pacjenci odpowiadają na leczenie lepiej, a inni gorzej.
O szpiczaku bardzo dużo się mówi w ostatnich latach, pojawia się wiele nowych leków, ale wciąż jest to choroba nieuleczalna. Pani prace mogą przyczynić się do przełamania mechanizmów oporności, pojawienia się nowych leków?
Mamy dziś wiele nowych leków, ale wciąż u wielu chorych dochodzi do wznowy, często szybko. Jeżeli odkryjemy mechanizmy, które odpowiadają za to, że pacjent nie odpowiada dobrze na leczenie, ma szybko wznowę choroby, to jesteśmy w stanie zaprojektować cząsteczki, które będą atakować mechanizmy za to odpowiadające. Może to rzeczywiście doprowadzić do powstania nowego leku lub schematu leczenia, który przełamie to koło ciągle nawracających wznów u pacjentów.
Zadanie naukowca to ciągłe stawianie sobie nowych wyzwań. Skąd biorą się pomysły na nowe badania naukowe?
W nauce pomysły rzadko biorą się znikąd. Ten projekt naukowy to efekt długotrwałej pracy, wcześniejszych projektów, przeczytania setek artykułów, a tak naprawdę często łączenia różnych informacji, które gdzieś usłyszymy, wyników badań, które prowadziliśmy wcześniej.
Projekt sprawdzenia, dlaczego jedni pacjenci chorzy na szpiczaka odpowiadają na leczenie, a inni nie, wziął się z doświadczeń prowadzonych przeze mnie prac w Hiszpanii. Mieliśmy do dyspozycji biobank komórek pacjentów ze szpiczakiem zbieranych przez wiele lat. Był on wcześniej wykorzystywany w celu lepszej charakterystyki choroby. Uznałam, że szkoda nie wykorzystać tych próbek, informacji biologicznej, jakie one niosą, i informacji klinicznej, zbieranych przez lekarzy przez lata, a dotyczącej dalszych losów pacjentów. Zaczęliśmy lepiej charakteryzować te komórki w kontekście leczenia, jakie pacjenci dostawali. Chcieliśmy połączyć informacje z różnych dziedzin.
Zachęcałaby Pani młode kobiety również do prowadzenia badań w hematologii i onkologii?
Uważam, że tu jest ogromne pole do pracy, zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Jeśli chodzi o część kliniczną, to jest wiele kobiet lekarzy, natomiast mniej w części czysto naukowej, eksperymentalnej. Chciałybyśmy stworzyć w hematoonkologii sieć kobiet, które zajmują się badaniem biologicznym, a później klinicznym chorób hematoonkologicznych. Dużo już wiadomo, ale wciąż jest jeszcze wiele wyzwań i bardzo dużo do zrobienia. Nie wiemy, dlaczego pojawiają się choroby hematoonkologiczne. Jest ogromne pole do badań, by znaleźć mechanizmy, które powodują, że te choroby się pojawiają. Czasem wiemy, że są pewne mutacje; jednak w wielu przypadkach jeszcze nie odkryliśmy, co jest przyczyną, która doprowadza do rozwoju choroby. Tu jest ogromne pole do badań; zresztą – nie tylko dla kobiet!
Na bazie akcji #dziewczynydonauki, postanowiłyśmy stworzyć w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii taki klub kobiet naukowczyń. Zaczynamy niebawem i będziemy Państwa informować o naszej aktywności. Serdecznie zapraszam do kontaktu z nami wszystkich, którzy chcą się do nas przyłączyć.
Projekt „Dziewczyny do nauki” powstał jako platforma wymiany wiedzy i doświadczeń z doktorantkami, naukowczyniami po uzyskaniu stopnia doktora i z doświadczonymi naukowczyniami.
Cele Programu:
- konsolidacja środowiska kobiet nauk ścisłych i technicznych,
- wzmacnianie pozycji i wspieranie karier naukowych kobiet,
- zwiększenie liczby naukowczyń realizujących projekty badawcze.
Cele Programu realizowane są poprzez:
- sieć ambasadorek i ambasadorów,
- pełnomocniczki i pełnomocników na uczelniach,
- dzielenie się wiedzą i doświadczeniem,
- organizowanie spotkań networkingowych o roli kobiet w nauce,
- inaugurowanie klubów “Dziewczyn do nauki”,
- zachęcanie studentek do zainteresowania się karierą naukową,
- pokazywanie kobiecych role-models w obszarze STEM,
- dbanie o wizerunek kobiet nauki w mediach.
Więcej informacji na: https://dziewczynydonauki.pl/ oraz na: https://ihit.waw.pl/o-nas/dzialalnosc-instytutu/dzialalnosc-naukowa/kobiety-nauki-w-hematologii.
Rozmawiała Katarzyna Pinkosz