Panie profesorze, na pewno Pana pacjenci, Pana podopieczni biorą udział w tym rajdzie. Z perspektywy lekarza to ważne?
Prof. Dominik Dytfeld: Ależ oczywiście, że tak. Zacznę od tego, że ja się cieszę, że tu jestem, bo ci, co mnie znają, to wiedzą, że jestem tu co najmniej z dwóch powodów, bo po pierwsze nienawidzę tej choroby, a po drugie bardzo lubię jeździć na rowerze, więc tym bardziej cieszę się, że na dwóch kółkach się tu spotykamy. To, że jesteśmy tutaj razem, to już bardzo dużo mówi o tym, jak ważne jest, by wspólnie walczyć z tą chorobą, bo razem jest lepiej, bezpieczniej, fajniej, ciekawiej, weselej i razem też pokazujemy, przez to, że można spędzać czas na dworze, aktywnie spędzać ten czas, że choroba ta, mimo że nieuleczalna, to daje perspektywy normalnego życia i to jest też bardzo ważne. A jesteśmy tu razem, bo to nie tylko pacjenci, ale też rodziny, przyjaciele, to też my, lekarze, pielęgniarki i wszyscy ci, którzy pomagają w walce z tą chorobą. Są przedstawiciele firm, przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia i różnych innych instytucji. My wszyscy razem mamy ten sam cel, my wszyscy razem nienawidzimy tej choroby i chcemy ją zwalczyć, tak że to pokazuje bardzo dużo.
A co w ostatnich miesiącach, w ostatnich tygodniach, co aktualnie dzieje się w terapii szpiczaka?
D. D.: W tej chorobie dzieje się bardzo dużo. Ja to powtarzam od jakichś 10 czy 15 lat i kiedyś, tak sobie myślę, że powiem, że w tym momencie się nic nie dzieje, ale cały czas dzieje się coś nowego, pojawiają się nowe leki. Ja bym musiał szybko policzyć, ale tak na szybko, to w tym roku zostały zarejestrowane 3 nowe cząsteczki w walce z tą chorobą. To są leki, które są zupełnie nowymi cząsteczkami, z nowej grupy, mające zupełnie nowe punkty uchwytu i one dają kolejne przyspieszenie w walce z tą chorobą i to nie jest wyjątkowy rok, bo każdy rok tak naprawdę daje nowości i każda taka cząsteczka, każdy nowy lek, każda nowa kombinacja daje kolejną cegiełkę, którą lekarz będzie mógł użyć u pacjenta. To będzie wiązało się z dłuższym życiem, z lepszym życiem, a myślę, że docelowo, w jakiejś perspektywie, pokonaniem tej choroby.
I to jest ten optymizm, który też powinien wybrzmieć.
D. D.: To, że tu jesteśmy, to pokazuje, jak dużo w tej chorobie udało się uzyskać, bo większość z osób tutaj to są pacjenci. Oni pokazują, że można normalnie, aktywnie funkcjonować mimo tego odium szpiczaka. Tak że to już jest bardzo ważne, uważam, że to już jest sukces sam w sobie.
Można aktywnie żyć, co udowadniamy dzisiaj podczas rajdu, bo w końcu naprawdę wielu pacjentów bierze w nim udział.
D. D.: Myślę, że większość z tu obecnych to właśnie pacjenci. Przechodziłem tutaj i usłyszałem kilkanaście: "Dzień dobry, Panie Doktorze", wszyscy się uśmiechają. To pokazuje naszą dobrą relację.
Pacjent - lekarz tak, ale przypominamy też o roli bliskich, o roli rodziny.
D. D.: Absolutnie jest to bardzo ważne. Szpiczak dotyka nie tylko pacjenta, ale również rodziny i to jest też coś, o czym rozmawiamy z pacjentami na samym początku, przy rozpoznaniu, bo jakkolwiek to życie jest lepsze, to życie jest dłuższe, życie jest fajniejsze i prawie normalne, to choroba wpływa na życie nie tylko chorego, ale i całej rodziny, bo wymagana jest pomoc w każdym aspekcie - psychologicznym, rodzinnym, ale także fizycznym. Pacjenta trzeba czasami przywieźć, trzeba pomóc i to też pokazuje, że musimy wspólnie z tą chorobą walczyć, tak że to nie jest choroba człowieka, to jest choroba rodziny.
To jeszcze pytanie, chyba retoryczne, czy wsparcie takich fundacji, jak Fundacja Carita też jest ważne?
D. D.: Bezwzględnie, oczywiście, ja całym sercem jestem z Fundacją, całym sercem z Łukaszem, z którym się kolegujemy, z poprzednią panią prezes także się znaliśmy. Ja uważam, że to jest bardzo ważna organizacja. Ona ma cały szereg pozytywnych aktywności i to jest też to, o czym rozmawiam z pacjentami, którzy mają nowo rozpoznaną chorobę. Przez to, że Fundacja funkcjonuje, pacjent, który dowiaduje się o tej chorobie, może usłyszeć, jaka ta choroba jest i że wcale nie jest taka bardzo zła, i to nie tylko ust moich, bo ktoś może pomyśleć, że nie jestem obiektywny, ale z ust innych ludzi, którzy już tego doświadczyli. Wreszcie Fundacja prowadzi całą gamę różnych aktywności edukacyjnych, bo od tego wszystko się zaczyna. Jeśli pacjent wie dużo, to też pomaga nam, lekarzom, pielęgniarkom i innym członkom zespołu medycznego w walce z chorobą, i to jest druga rzecz bardzo ważna. Wreszcie, o czym też już wspominałem i nie można o tym nie powiedzieć, że dostęp do leków przeciwszpiczakowych, jakkolwiek się poprawia, to ciągle nie jest optymalny. Wspólnie działamy, by dostęp do tych leków był taki, jak na przykład w Niemczech czy w innych krajach europejskich. To, że Fundacja funkcjonuje również w środowisku międzynarodowym, to też jest bardzo ważne. To jest niezmiernie istotna organizacja, której aktywności, zalety można tu wymieniać i wymieniać. Ja się bardzo cieszę, że ta Fundacja jest, bo bez niej tego spotkania by dzisiaj nie było.
Zapraszamy do obejrzenia.