3 sierpnia 2023 / Głos Pacjenta Onkologicznego

Wyciskam życie jak cytrynę | Andrzej Dziedzic, Fundacja DKMS

"Zniknąłem z dnia na dzień. Przez 24 lata byłem całkowicie zdrowym człowiekiem. Do lekarzy trafiałem niemal wyłącznie przy okazji okresowych badań sportowych, a szpitalne korytarze znałem jedynie z oglądania doktora House’a."

Wyciskam życie jak cytrynę | Andrzej Dziedzic, Fundacja DKMS

"Nowotwór? Kojarzył mi się z apelami o pomoc dla chorych dzieci. Jak większość osób uważałem, że mnie to nigdy nie spotka. Bo niby dlaczego mnie? Młody, w świetnej formie, miałem za sobą kilkanaście lat wyczynowego uprawiania sportu. Tacy jak ja nie chorują. Byłem świeżo po studiach trenerskich i właśnie założyłem własną szkółkę pływacką. Od prawie 5 lat byłem w szczęśliwym związku. Nic, tylko żyć."

Jest takie powiedzenie: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”

"Teraz myślę, że z moich musiał mieć niezły ubaw. (…) warszaskie baseny zamieniłem na korytarze Centrum Onkologii, latem, zamiast siedzieć na plaży siedziałem podłączony pod kroplówkę z chemią, a lekarzy widywałem częściej niż własnych rodziców - gdy w 2017 roro Andrzej opublikował te słowa w mediach społecznościowych już wiedział, że diagnoza chłoniak limfoblastyczny z komórek T to niezwykle rzadki i złośliwy nowotwór – Od soboty miałem rozpocząć w naszym klubie sportowym intensywny kurs pływacki, a zamiast tego – rozpocząłem starcie ze śmiertelną chorobą" – wspomina Andrzej.

Niemal rok spędził w szpitalach, przeszedł setki pobrań krwi, wiele bolesnych biopsji, przyjął niezliczoną liczbę kroplówek – "Po sześciu miesiącach leczenia standardowego – za pomocą chemioterapii i radioterapii, znaleziono u mnie komórki nowotworowe w ośrodkowym układzie nerwowym oraz mózgu. Okazało się, że będę potrzebował przeszczepienia od niespokrewnionego dawcy szpiku. To był wówczas jedyny ratunek dla mnie". - Na zgodnego dawcę Andrzej nie czekał długo, jego „bliźniak genetyczny” znalazł się po dwóch miesiącach, lecz miesiące spędzone w szpitalach i rozmowy z innymi pacjentami uświadomiły mu, że nie wszyscy mają tyle szczęścia. Mimo, iż polski rejestr dziś liczy ponad 2 mln zarejestrowanych dawców, a na świecie jest ich około 40 milionów, to wciąż zdarza się, że chory potrzebujący przeszczepienia nie znajduje dawcy. Krew, komórki macierzyste czy szpik to lekarstwa, których, póki co nie da się wyprodukować w warunkach laboratoryjnych - szansą na życie dla chorych hematologicznie jest drugi człowiek.

"Wiedziałem, jak trudne jest znalezienie Dawcy. Miałem szczęście, bo ktoś kiedyś zdecydował się zarejestrować do bazy Dawców szpiku Fundacji DKMS. Jego decyzja uratowała mi życie. Pierwszy raz wtedy poczułem, że nie mam wpływu na swoje życie, a mój los zależy od nieznanej osoby. W tamtym okresie zrozumiałem, jak istotna jest idea dawstwa szpiku – i jak ważny każdy potencjalny Dawca."

Choroba nie ma żadnego sensu. Dopiero to, co z niej wyciągniemy

W 2018 roku, Andrzej dostał nowe życie od niespokrewnionego dawcy szpiku. Jego historia pokazuje, że nowotwór krwi to choroba „bez winy”, która może spotkać każdego. Zmagając się z ciężką chorobą udowodnił, że nawet największą przeszkodę w życiu da się pokonać. Niemal od momentu diagnozy zaczął prowadzić funpage w mediach społecznościowych: „Andrzej Dziedzic – Moja droga do zdrowia i formy” na którym publikował swoją historię, etapy leczenia, trudne i dobre momenty, ale także wiele pisał o istocie dawstwa szpiku. Edukował, dlaczego to jest tak ważne, zwłaszcza dla tych, którzy na oddziałach onkologicznych z nadzieją czekają na informację o leku, który może im podarować drugi człowiek - dawca. Jeden z jego postów dotarł do redaktora Wydawnictwa Literackiego. Padła propozycja by napisać książkę. Początkowo Andrzej ją odrzucił, by po namyśle i konsultacji z babcią polonistką, zgodzić się na jej stworzenie – "Pomyślałem, że będzie to dobre chociażby dla zajęcia czasu w chorobie. Okazało się, że była to dla mnie nie tylko forma terapii, ale projekt życia. Teraz widzę, jak wiele ta książka niesie dla innych ludzi." 

Liczy się każdy oddech to książka, którą napisał wraz ze swoją partnerką Asią - towarzyszyła mu niezłomnie w codzienności szpitalnej, będąc przy nim zawsze, gdy tylko było to możliwe. Sam proces tworzenia nie był łatwy. Do pisania zabrali się dopiero wówczas, gdy lekarze orzekli, że jest zdrowy. W ich opowieści nie ma zbędnych filtrów czy autocenzury. Wprost mówią o realiach i życiu na oddziałach onkologicznych, ale także relacjonują drogę, którą przechodzą pacjenci: bolesne zabiegi, załamania nerwowe, śmierć szpitalnych przyjaciół. I te dobre momenty, w których paraliżujący strach ustępuje miejsca wielkiej nadziei. „Liczy się każdy oddech” to również historia o tym, jak wielką siłę daje wsparcie bliskich, nie tylko na oddziale onkologii – z treści mocno wybrzmiewa, że nowotwór nigdy nie dotyka tylko jednej osoby, ale i bliskich.

Te wspólne przeżycia spowodowały, że Andrzej i Asia mają misję szerzenia idei dawstwa szpiku. Organizują akcje rejestracji nowych potencjalnych dawców szpiku, edukują na temat istoty bycia dawcą i co ona oznacza dla chorych takich jak Andrzej. Andrzej bierze udział w prelekcjach edukacyjnych w szkołach czy na warsztatach dla studentów. Angażuje się także w pomoc innym pacjentom, którzy teraz są na początkach drogi do zdrowia. Chcąc odwdzięczyć się personelowi medycznemu z Centrum Onkologii w Warszawie postanowił wyremontować pokój lekarski i biblioteczkę dla pacjentów.

Wspólnymi siłami z Fundacją DKMS, firmą Ikea i przyjaciółmi stworzyli miejsca przyjazne dla personelu i leczących się tam ludzi. Za realizację tych licznych działań w 2020 roku Andrzej otrzymał główną nagrodę w kategorii Pacjent niosący nadzieję w konkursie „Jaskółkę nadziei” organizowanym przez Polską Koalicję Pacjentów Onkologicznych.

Zawsze powtarzam, że sama choroba nie ma żadnego sensu, ale ważne jest, co się z tego doświadczenia wyciągnie

Wielką pasją Andrzeja, ale i zawodem jest pływanie, które trenował wyczynowo. Gdy usłyszał diagnozę, właśnie założył swój własny klub pływacki i miał konkretne plany na wielką karierę. Ciężka choroba na szczęście włączyła tylko pauzę w ich realizacji. Długo, bo półtora roku po przeszczepie czekał aż wróci na ukochany basen. Po chorobie wraz z Asią założyli fundację Palestra Pływania, której celem jest pomoc pacjentom onkologicznym w rehabilitacji – "Mamy osobiste doświadczenia związane z chorobą nowotworową, dlatego wiemy, jak trudny bywa powrót do dawnej formy i życia w społeczeństwie. Chcemy ułatwić ten proces innym pacjentom, dlatego prowadzimy program wsparcia, który pomaga odzyskać sprawność i pewność siebie poprzez sport." Andrzej nie spodziewał się jednak, że powróci do sportowej rywalizacji i to na międzynarodowych zawodach. W ubiegłym roku wystartował w Europejskich Mistrzostwach dla Osób po Transplantacji i Dializowanych w Oxfordzie, skąd wrócił z trzema złotymi i dwoma srebrnymi medalami. Podczas mistrzostw zdołał pobić swój poprzeszczepowy rekord życiowy. Nie poprzestał na europejskich zawodach. Jego osiągnięcia w Oxfordzie zakwalifikowały go do olimpiady w Australii. World Transplant Games to niezwykłe wydarzenie, w trakcie którego osoby po przeszczepieniach celebrują „drugie życie” otrzymane od dawców. Polskę reprezentowało 21 zawodników i zawodniczek, zrzeszonym w Polskim Stowarzyszeniu Sportu po Transplantacji – pod przewodnitwem prof. dr hab. n. med. Andrzeja Chmury, chirurga transplantologa oraz mgr Krystyny Murdzek, nauczycielki wychowania fizycznego, trenerki I klasy narciarstwa biegowego.

5 lat po przeszczepieniu szpiku od niespokrewnionego dawcy i pokonaniu silnego, trudnego przeciwnika - agresywnego chłoniaka – Andrzej Dziedzic zdobył pięć medali, w tym dwa złote, na Światowych Igrzyskach Osób po Transplantacji rozgrywanych w Perth w Australii. Ustanowił również nowy, światowy rekord na 400 m stylem dowolnym w kategorii wiekowej 30-39 lat, bijąc poprzedni rekord aż o 10 sekund!

"Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tutaj być i ponownie poczuć smak sportowej rywalizacji, której tak bardzo brakowało mi w czasie choroby. Poznaję inspirujących ludzi z całego świata - wspólnie udowadniamy, że życie po przeszczepie może być aktywne i ekscytujące! Zależy nam na promocji idei transplantacji, bo nie byłoby nas dzisiaj tutaj, gdyby nie Dawcy" – dodaje Andrzej

Andrzej jeden z medali zadedykował swojemu dawcy szpiku.

Artykuł pochodzi z Głosu Pacjenta Onkologicznego Nr 2/2023. Całość w formacie PDF mogą pobrać Państwo tutaj. 


Źródło: Głos Pacjenta Onkologicznego, Fundacja DKMS