25 listopada 2015 / Ewa Biernacka/hematoonkologia.pl

Przyszłość widzę w zastosowaniu inhibitorów kinaz i w wykorzystaniu mechanizmów układu odpornościowego

HEMATOONKOLOGIA.PL: Wiele z pana prac, m.in. udokumentowanie związku między pojawianiem się reakcji autoodpornościowej a czynnikami związanymi z HLA-B8 w eksponowanej na azbest populacji, badania nad biologią i klinicznym znaczeniem komórek NK i LAK, nad mechanizmami regulującymi możliwości układu odpornościowego w kontroli ekspansji nowotworowej, nad zróżnicowaniem genetycznym w aspekcie potencjału odpornościowego otworzyło nowe szlaki myślowe w poznaniu regulacji układu odpornościowego i weszło do literatury światowej. Co w tym dorobku pan sam by wyróżnił?

Przyszłość widzę w zastosowaniu inhibitorów kinaz i w wykorzystaniu mechanizmów układu odpornościowego

 

Prof. Andrzej Lange: Mówiąc o sobie, staram się być krytyczny, więc w takim wyborze pewnie coś pominę lub spłycę – niemniej spróbuję na to odpowiedzieć. Jako naukowiec byłem zawsze zakochany w swojej wyobraźni, była mi muzą w mojej pracy lekarza, we frapującej mnie medycynie interwencyjnej i zabiegowej, a przede wszystkim w pracy badawczej. Kolejno pracowałem z wybitnymi kolegami w Akademii Medycznej we Wrocławiu, pasjonatami pracy lekarskiej i badań naukowych, mając za wzór ich osobowości. Mam na myśli patologa prof. Hugona Kowarzyka, internistę prof. Antoniego Falkiewicza i chirurga prof. Wiktora Brossa. Do dziś z satysfakcją patrzę na wrocławskie ulice i szpitale związane z ich nazwiskami.

Otrzymawszy stanowisko lekarza szpitala klinicznego w klinice kierowanej w latach 1945-1970 przez prof. Falkiewicza (II Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych), zainteresowałem się zagadnieniami regulacji odporności w kontekście mechanizmu onkogenezy i odpornością jako taką (głównymi kierunkami badań naukowych zespołu były wówczas: kardiologia, medycyna przemysłowa, endokrynologia i immunologia kliniczna), Punktem wyjścia moich badań było to, że każdy z nas, od życia embrionalnego do śmierci, ma określone wyposażenie genetyczne. Udało mi się wykryć zjawisko immunosupresji, osłabienia odporności, z jednoczesną alergizacją u osób eksponowanych na węglowodory aromatyczne, i odniosłem to do ryzyka białaczki. Opublikowane wówczas cztery prace w czasopiśmie o zasięgu międzynarodowym do dziś są cytowane. Zaliczono je do tych, które najbardziej wzbogaciły wiedzę o patomechanizmie nowotworzenia wygenerowanym przez ekspozycję na węglowodory aromatyczne. Wykryłem, że ryzyko rozrostu nowotworowego pochodzi z dwóch zjawisk: immunosupresji i pobudzenia. Wiedząc, że węglowodory aromatyczne to białaczka, a azbest to rak, zbadałem populację osób eksponowanych na azbest, których część miała objawy autoimmunologiczne i chorobę z autoagresji: toczeń rumieniowaty trzewny. Ponieważ ta choroba w mojej pamięci związana była z modelami zwierzęcymi o określonej linii wsobnej, zacząłem badać, wspólnie z Henrykiem Matejem, profesorem w Instytucie Immunologii, u osób narażonych na kontakt z azbestem uwarunkowanie genetyczne występowania u nich przeciwciał przeciwjądrowych. Odkryliśmy, że u eksponowanych na azbest ludzi z antygenami HLA-E 8 występuje wysokie ryzyko reakcji autoalergicznej. Praca na ten temat, wielokrotnie nagradzana, była kontynuowana i na koniec zaowocowała nowym poglądem na reakcje autoalergiczne w ekspozycji na wszelkie czynniki środowiskowe. Specyficzność HLA-B8 związana jest z większym ryzykiem wystąpienia przeciwciał przeciwjądrowych u narażonych na azbest, nie jest bowiem przypisana do azbestu, a do określonego temperamentu układu immunologicznego predysponującego do wystąpienia autoalergii. Odkryłem, razem z kolegami, istnienie u eksponowanych na azbest określonego profilu zaburzeń: białkowych w obszarze immunoglobulin i dopełniacza, które w powiązaniu z niedoborem odporności komórkowej stanowią o ryzyku pojawienia się istotnych następstw ekspozycji, do których należy zwłóknienie płuc, zespoły autoalergiczne i nowotwór. Pojawienie się określonego zespołu chorobowego ma swoje genetyczne podłoże, które pokazaliśmy na podstawie związku ze specyficznościami HLA B8 i B27. Były to pierwsze światowe obserwacje wskazujące, że wykrywane przeciwciała przeciwjądrowe są następstwem zaburzenia regulacji odpornościowej na skutek upośledzenia funkcji limfocytów T u osobników z określonym profilem genetycznym. Dzięki tym epidemiologicznym pracom wyjaśniającym patomechanizm reakcji na azbest zostałem członkiem rzeczywistym Collegium Ramazzini, Akademii Nauk w Carpi Bologna, zrzeszającym naukowców badających następstwa ekspozycji środowiskowych. Jestem do tych prac bardzo przywiązany, bo wypełniły one dużą część mojego życia.

Po opisaniu w audycji telewizyjnej skutków zdrowotnych wynikających z narażenia na węglowodory aromatyczne i azbest w ciągu 48 godzin zostałem relegowany z Akademii Medycznej (szczerość wypowiedzi nie licowała z roztropnością obywatela PRL). Przygarnął mnie prof. Stefan Ślopek, dyrektor Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN, oferując mi laboratorium immunologii klinicznej. Jako praktykujący lekarz dostałem też miejsce w szpitalu Gruźlicy i Chorób Płuc. Wykorzystując swoje doświadczenie międzynarodowe, w roku 1986 w salach hotelu pielęgniarskiego stworzyłem (najdłużej działający w Polsce) oddział przeszczepiania komórek krwiotwórczych (dziś: Dolnośląskie Centrum Transplantacji Komórkowych z Krajowym Bankiem Dawców Szpiku). W starych pomieszczeniach powstały pokoje chorych, bez świecidełek, ale ze wszystkim, co potrzebne. Taka była opinia ówczesnych szefów Europejskiej Grupy Przeszczepiania Szpiku (EBMT). W owym czasie oddałem się hematologii, którą polubiłem od czasu badania węglowodorów aromatycznych i przeszczepiania komórek krwiotwórczych.

Doświadczenia w zakresie chorób krwi zdobywałem, pracując przez dziewięć lat po kilka miesięcy w Instytucie Biologii i Medycyny Eksperymentalnej w Borstel w północnych Niemczech. Odkryliśmy wówczas mechanizmy regulacji w obszarze komórek NK, również dotyczące krwiotworzenia. Okazało o się, że aktywowane interleukiną 2 komórki NK zapewniają homeostazę, utrzymując progenitorowe komórki krwiotwórcze w stanie uśpienia, przy braku aktywacji dochodziło do różnicowania się komórek progenitorowych w linii granulopoetycznej. Była to jedna z pierwszych prac dotyczących obecności komórek macierzystych układu krwiotwórczego w krwi obwodowej. Wskazywała ona na wyraźny udział układu odpornościowego w regulacji różnicowania się tych komórek. Wraz z kolegami niemieckimi i polskimi z ośrodka wrocławskiego przypisaliśmy komórkom NK układu immunologicznego istotną rolę w regulacji odporności. Opublikowaliśmy na ten temat szereg prac. Zaczęliśmy też przeszczepianie szpiku. Zespół mój był wiodącym w świecie w dziedzinie zastosowania intensywnej wysokodawkowej chemioterapii w leczeniu chorych z rakiem drobnokomórkowym płuc. Z kolegami z innych ośrodków, szczególnie ze Szwajcarii i Włoch, zaproponowaliśmy także potrójne przeszczepienie komórek krwiotwórczych i potrójną wysokodawkową chemioterapię w tej chorobie. Po naszych pierwszych pracach na temat wysoko dawkowej chemioterapii w raku drobnokomórkowym wieloośrodkowe prace nad tą metodą przyniosły dużo nowych informacji na temat znaczenia wysokodawkowej chemioterapii w onkologii, w szczególności w raku drobnokomórkowym.

Z tym doświadczeniem i znajomością obrazu komórek szpiku w krwi obwodowej rozpoczęliśmy kontynuowaną do tej pory długą karierę, z użyciem oryginalnych metod, przeszczepień komórek krwiotwórczych u pacjentów z białaczkami i z wrodzonymi niedoborami odporności. Jedną z nich było wirowanie przeciwbieżne służące optymalnemu opracowaniu materiału transplantacyjnego w przeszczepach haploidentycznych. Zmniejszając liczbę komórek CD3+, zmniejszaliśmy ryzyko reakcji przeszczep przeciwko gospodarzowi, a utrzymywaliśmy wystarczającą liczbę komórek CD34+, czyli komórek macierzystych układu krwiotwórczego. Dysponując tą i innymi technikami, byliśmy pierwszym ośrodkiem w świecie, który dokonał przeszczepienia komórek krwiotwórczych w niektórych niedoborach odporności. Znaleźliśmy się też w grupie ośrodków inicjujących innowacyjną procedurę transplantacyjną. Jestem z tego bardzo dumny, bo dzięki niej uratowaliśmy wiele dzieci. Dzięki znajomości biologii komórki macierzystej i mechanizmów odpornościowych potrafiliśmy przeprowadzić chore dzieci bezpiecznie przez proces transplantacji.

W zakresie chorób rozrostowych układu krwiotwórczego nadal pracujemy nad uwarunkowaniami genetycznymi rozrostu białaczki. Ta wiedza służy do określania czynników ryzyka przebiegu choroby i do optymalizacji kwalifikacji do przeszczepienia komórek krwiotwórczych – procedury na tyle bezpiecznej, na ile są obiektywne wskazania do jej przeprowadzenia w odpowiednim czasie oraz na ile dobór dawca - biorca przeszczepu jest właściwy. Moja znajomość immunologii pozwoliła na stworzenie w Polsce laboratorium typowania tkankowego akredytowanego w Europejskiej Federacji Immunogenetyki. Jego rozwój usprawnił wykonywanie przeszczepień komórek krwiotwórczych, a jakość doboru poprawiła się dzięki zorganizowaniu i prowadzeniu warsztatów kontroli jakości typowania tkankowego w 26 laboratoriach w 13 krajach. Nasze działania związane ze standaryzacją typowania tkankowego zostały docenione i nagrodzone przez Europejską Federację Immunogenetyki.

W okresie badań nad azbestem próbowaliśmy zobiektywizować hipotezę istnienia określonych typów odporności, analogicznie do psychologicznych cech temperamentu: choleryczna, sangwiniczna i melancholiczna. Zrobiliśmy szereg badań nad zróżnicowaniem allelicznym genów kodujących cytokiny, chemokiny i ich receptory, nad procesem transkrypcji genów, poszukując odpowiedzi na pytanie, czy zmienność alleliczna może być związana z transkrypcją genów i skutkować różnicowaniem ludzi na genetycznie wydajniejszych i mniej wydajnych producentów danej cytokiny. Określenie profilu genetycznego genów kodujących substancje istotne dla odporności okazało się bardzo skutecznym podejściem. Opracowaliśmy szereg prac, które wskazują, że zmienność genetyczna genów zarówno w części promotorowej, dającej inicjację transkrypcji, jak i w intronie pierwszym, który daje amplifikację transkrypcji, ma związek z wystąpieniem korzystnych lub niekorzystnych następstw przy przeszczepieniu komórek krwiotwórczych.

Na podstawie tego doświadczenia opracowałem program - szczęśliwie zrealizowany - związany z harmonizacją typowania tkankowego w Polsce. Uczestniczyło w nim szereg ośrodków krajowych, zwiększyła się liczba badanych osób i uzyskanych rezultatów, które - opublikowane w szeregu pracach - stały się częścią światowego dorobku immunogenetyki w transplantologii. Co najważniejsze, ustalono, że zmienność w genie interferonu γ istotnie wpływa na ryzyko reakcji przeszczep przeciwko gospodarzowi, a zmienność w zakresie genu kodującego określone receptor cytoplazmatyczny (NOD2/CARD15) pomaga w ocenie ryzyka wystąpienia posocznicy. Te badania nie tylko wskazywały na istotne znaczenie uwarunkowań genetycznych, ale też na to, że ich zdefiniowanie może umożliwić wyodrębnienie z grupy leczonych pacjentów tych ze zwiększonym ryzykiem GVH, tych ze zwiększonym ryzykiem sepsy itd. Powiązanie tych dwóch elementów pozwoliło nam odkryć związek zmienności genetycznej w genie interferonu γ z ryzykiem reaktywacji infekcji wirusowych cytomegalii i Epsteina-Barra (EBV). Oraz zasadę, że patomechanizm potransplantacyjny w pewnej części związany jest z cechami układu odpornościowego pacjenta predysponującego go do takiej, a nie innej reakcji na wirusy, na bakterie czy na uraz autoalergiczny. Tę hipotezę potwierdziliśmy.

Jednym z elementów mojego wielowątkowego działania jest propagowanie wiedzy. Począwszy od prac nad azbestem (1981) do dziś organizujemy konferencje międzynarodowe, z udziałem pionierów badań naukowych z całego świata w zakresach: immunologii, genetyki, hematologii i transplantologii. Po którejś kolejnej wydaliśmy (współredaktorami były koleżanki z Anglii i Francji) wydanie specjalne „Bone Marrow Research”. Czasopismo to w pierwszym roku miało 20 tys. wejść internetowych, czyli miało świetnych autorów i było dobrze zredagowane. To był sukces.

Nasze badania nad biologia szpiku kostnego były dla mnie punktem wyjścia do działania w dziedzinie medycyny regeneracyjnej, z którą – poza hematologią – aktualnie jestem mocno związany. 12 lat temu wykonaliśmy pierwsze zabiegi odtwarzania naczyń krwionośnych w skrajnie niedokrwionych kończynach, wykorzystując jednojądrowe komórki pochodzenia szpikowego. Dziś nie tylko potrafimy przeprowadzić taki zabieg, ale też rozumiemy jego podstawy naukowe. Dzięki tym pionierskim w skali światowej zabiegom ludzie odzyskują sprawność kończyn kwalifikujących się już tylko do amputacji, czy też sprawność stawu biodrowego z martwicą główki udowej. W obu tych sytuacjach dostarczamy komórki jednojądrowe pochodzenia szpikowego do miejsca niedokrwienia i w wysokim odsetku przywracamy ukrwienie. Dalej idziemy w tym kierunku. Wybudowaliśmy specjalny pawilon do prowadzenia praktycznej propagacji komórek pochodzenia szpikowego i limfocytów (rozpoznających np. określone infekcje wirusowe, epitopy białaczkowe) w celu wykorzystania ich w klinice, np. w leczeniu białaczki czy też powikłań po transplantacji. Sądzimy, że w najbliższych latach nowa wiedza rozszerzy praktyczne zastosowanie komórek pochodzenia szpikowego, komórek układu odpornościowego w leczeniu szeregu chorób, białaczek, ale też krytycznego zaburzenia ukrwienia i stanu zapalnego związanego z określonym narządem, co obecnie robimy np. w stanach zapalnych zwyrodnieniowych stawów biodrowego czy kolanowego.

HEMATOONKOLOGIA.PL: Które badania związane z hematologią uważa pan za najważniejsze? Które weszły do praktyki klinicznej?

A.L.: Badania to przede wszystkim intelektualna przygoda, tym niemniej wiele ich rezultatów wykorzystano praktycznie, począwszy od istotnego społecznie wykazania następstw zdrowotnych ekspozycji na azbest. Moje prace są wśród tych, które udowodniły konieczność wyeliminowania azbestu ze środowiska człowieka. Dzięki naszym badaniom na różnorodnością genetyczna osobników i różnorodnością w obrębie genu (polimorfizm genetyczny) możemy wyłowić ludzi z określonym ryzykiem choroby lub wystąpieniem następstw ekspozycji środowiskowej. Łatwiej jest również dobrać optymalnego dawcę przeszczepu dla określonego biorcy.

Praktyczny aspekt naszych badań immunogenetycznych dotyczy logiki doboru, podejmowania decyzji o przeszczepieniu. Badania na komórkach macierzystych zaowocowały w praktyce zabiegami przywracania ukrwienia w skrajnie niedokrwionej kończynie czy po zawale główki kości udowej.

HEMATOONKOLOGI.PL: Czym zaowocowały badania genetyczne w hematologii?

A.L.: Dodaliśmy do długiej listy znanych cech genetycznych obciążających przebieg leczenia białaczki nowe cechy. których identyfikacja stanowi argument przemawiający za wykonaniem przeszczepienia komórek krwiotwórczych.

HEMTOONKOLOGIA.PL: Badał pan wpływ interferonu α i peptydów grasiczych na odpowiedź na chemioterapię u chorych z czerniakiem.

A.L.: Te bardzo dawne badania miały wielki potencjał, ponieważ stosowanie interferonu α stało się obecnie jedną z istotnych pozycji w arsenale terapeutycznym pacjentów np. z chłoniakiem grudkowym. Również wprowadzane przez nas przez lata przeciwciała antyCD-20 w reaktywacji wirusa Epsteina-Barra znalazło się wśród metod współczesnej medycyny. Ogólnie - sprawdziły się klinicznie narzędzia związane z biologicznym oddziaływaniem na układ odpornościowy. Aktualnie nawet NFZ zaczyna płacić za prowadzenie pacjentów z zespołem mielodysplastycznym, bez nadmiaru blastów, erytropoetyną i granulocytowym czynnikiem wzrostu, co pozwala na utrzymywanie mniej więcej stabilnego obrazu krwi czerwonej i na uniknięcie niepotrzebnych przetoczeń krwi. Prawdopodobnie podanie antyproliferacyjnego interferonu zmniejsza ryzyko rozplemu chłoniaka, natomiast erytropoetyna powoduje pobudzenie układu erytropoetycznego i redukuje ryzyko postępującej niedokrwistości.

HEMATOONKOLOGI.PL: Badał pan też bezpośrednią interakcję między układem odporności a klinicznie jawnym guzem.

A.L.: Mamy tu do czynienia z kwestią regulacji przez układ odpornościowy reaktywacji wirusów, jakie mamy w sobie. Jeżeli liczba komórek CD4 spada poniżej progu, np. 200 komórek w mikrolitrze, i maleje do 100 czy 50, to ryzyko reaktywacji wirusowej wzrasta. A reaktywacja wirusa Epstein-Bar, mającego potencjał rakotworzenia, powoduje pojawienie się albo drugiego nowotworu, czyli zespołu limfoproliferacyjnego u pacjentów z ziarnicą, albo zespołu limfoproliferacyjnego u pacjentów z białaczką leczonych przeszczepieniem komórek krwiotwórczych. My to wiążemy często z brakiem odpowiedzi na leczenie choroby podstawowej, np. ziarnicy, tymczasem w istocie mamy do czynienia z kolejnym nowotworem - zależnym od wirusa zespołem limfoproliferacyjnym. Podobnie, przy słabej odporności może dojść do reaktywacji wirusów Polyoma JC lub BK, Także z tymi wirusami kojarzymy określone ryzyko nowotworowe, ponieważ wspólnym mianownikiem dla układów odpornościowego i przeciwnowotworowego jest słabość nadzoru immunologicznego. By temu zapobiec, w przypadku wznowy białaczki po przeszczepieniu komórek krwiotwórczych i wobec wysokiego ryzyka konieczności wykonania kolejnego przeszczepienia, a z kolei niechęci pacjenta poddania się temu, opracowaliśmy pionierską metodę pobierania limfocytów dawcy i podawania ich bezpośrednio do nacieku białaczkowego w kościach. W ten sposób komórki T dawcy uczą się head to head rozpoznawać komórki białaczkowe. Tego rodzaju system infuzji limfocytów dawcy do jamy szpikowej z białaczką, zwyczajowo podawanych dożylnie, jak się okazało, powoduje wzrost kompetencji układu odpornościowego i powstrzymanie rozwoju białaczki. Idziemy tą ścieżką dalej. Nasze skrupulatne badania dotyczyły też fenotypu limfocytów w szpiku i we krwi. Limfocyty, o ile rozpoznają białaczkę, pokazują to cechami fenotypowymi i naszym zadaniem jest wykorzystanie tego zjawiska dla dobra chorych, Podanie doszpikowe zmniejsza ryzyko wystąpienia reakcji przeszczep przeciwko gospodarzowi, a zwiększa efektywność limfocytów w powstrzymaniu wznowy choroby.

HEMATOONKOLOGI.PL: Jaką drogą podąży rozwój badań naukowych w hematologii?

A.L.: Żeby odpowiedzieć, posłużę się własnymi doświadczeniami. Znam, podobnie jak wielu innych badaczy, mechanizm hamowania aktywności kinazy tyrozynowej w leczeniu przewlekłej białaczki szpikowej. Wiadomo, że w niektórych sytuacjach mamy do czynienia z mutacją FLT3, która powoduje autonomiczną aktywację szlaku przekaźnikowego, dając w efekcie proliferację i rozrost nowotworowy. Powstało pytanie, w jaki sposób możemy wpłynąć na ten szlak przekaźnikowy, żeby spacyfikować niekorzystną autogenną aktywację kinazy. I tu zastosowaliśmy – nie jako jedyni, ale jako jedni z pierwszych – inhibitor polikinazowy, sorafenib, w leczeniu wznowy ostrej białaczki szpikowej FLT3-dodatniej po przeszczepieniu komórek krwiotwórczych. Obserwacje, które prowadzimy, są bardzo zachęcające. Mamy pacjentkę kilka lat na sorafenibie w związku ze wznową białaczki – w bardzo dobrym stanie, patrzymy, jak ten lek wpływa na układ odpornościowy, i w jaki sposób możemy połączyć infuzję limfocytów z bezpośrednim działaniem np. na aktywność kinazy tyrozynowej.

Odpowiadając na pani pytanie – uważam, że białaczka, chociaż jest chorobą uwarunkowaną wielogenowo, ma może wśród innych mutacji często jedną wiodącą mutację. Zablokowanie efektów tej mutacji np. za pomocą inhibitora polikinazowego, może mieć istotny efekt leczniczy, wstrzymując nawał białaczki, a czas ten może być wykorzystany do rozpoczęcia immunoterapii np. podaniem limfocytów dawcy do jamy szpikowej. Przyszłość widzę w zastosowaniu inhibitorów kinaz i w wykorzystaniu mechanizmów układu odpornościowego. W literaturze jest znany efekt azacytydyny leku hipometylujacego na wstrzymanie rozrostu białaczki. Powiązanie tego leku z infuzją limfocytów dawcy we wznowie po przeszczepie stanowi kolejny przykład współdziałania leków wpływających na ekspresje genów z immunoterapią limfocytami dawcy. Mamy już pewne doświadczenie w tej sprawie. Przez działanie hipometylujące dajemy czas układowi odpornościowemu na sformowanie właściwej obrony przeciwko nowotworowi. Według mnie przyszłość to inhibitory kinaz tyrozynowych, właściwe zastosowanie leków hipometylujących i włączenie reaktywności immunologicznej. Podstawową rzeczą w leczeniu białaczki jest określenie jej tła genetycznego (białaczka M3, M2 czy M4 to są całkiem inne choroby pod względem klinicznie sprawdzalnego ryzyka). Najpierw określmy białaczkę w kontekście ryzyka genetycznego, potem w kontekście jej fenotypu, mającego także znaczenie prognostyczne. Poza tym patrzymy, jaki profil wirusowy związany jest z rozplemem chorobowym, aktywacja wirusów bowiem, zwłaszcza wirusa cytomegalii, istotnie wpływa na przeżycie końcowe pacjentów. Genetyka mówi nam, z jaką intensywnością i jak dobrać leczenie dla optymalnego efektu. Poznanie kompetencji immunologicznej pacjenta mówi nam, z jakimi przeszkodami będziemy mieli do czynienia i jak powinniśmy pacjenta zabezpieczyć przed infekcjami oportunistycznymi. Trzeci bardzo ważny element to pytanie, czy układ odpornościowy „widzi” białaczkę. To określamy, stwierdzając selektywne nagromadzenie limfocytów w opanowanej białaczką jamie szpikowej, Jeżeli tak, to korzystna będzie immunoterapia, obecnie możliwa praktycznie u chorych po allogenicznym przeszczepieniu szpiku. Warto więc przeszczepiać szpik, odpowiednio do wskazań.

HEMATOONKOLOGIA.PL: Wirus wkracza, gdy już toczy się proces nowotworowy?

A.L.: Niekoniecznie, np. chłoniaki występują częściej u pacjentów z wrodzonym niedoborem odporności, który powoduje częste reaktywacje określonych wirusów sprzyjających onkogenezie. Każdy choruje inaczej – niektóre organizmy bardzo dobrze rozpoznają wirusy, inne słabo, jeszcze inne - wcale. Ale wystarczy jakiś stopień upośledzenia odporności, żeby nawet dobrze odpowiadający na dany wirus organizm dopuścił do jego reaktywacji. Do określonej reaktywacji wirusowej przypisane są pewne znamiona biologiczne. Przy reaktywacji wirusa cytomegalii np. obserwuje się zwiększony odsetek komórek CD3 gamma delta, a w populacji CD3 gamma delta + - zwiększony udział subpopulacji należącej do rodziny V2 minus. Profil limfocytów we krwi obwodowej kształtuje walka z otoczeniem. A w nim bardzo istotne są wirusy. Ekspozycja na nie jest permanentna, a ich reaktywacja bardzo częsta. Ta zaś „rzeźbi” odporność, co ma wpływ na przeżycie pacjenta po przeszczepie.

Tak pokrótce wygląda krótka subiektywna antologia moich osiągnięć naukowych.

 

 

 

 

 

Kalkulator Hematologa
Aplikacja Kalkulator Hematologa

Kalkulator hematologa jest dostępny również jako aplikacja mobilna dla smartfonów pracujących pod kontrolą systemów Android albo iOS.

pobierz z Google Play Pobierz przez App Store

Podobne artykuły